Marian Opania nagle zaczął mówić o śmierci. I to tuż po 82. urodzinach
Marian Opania niedawno świętował 82. urodziny. Choć na razie nie rozważa nawet przejścia na emeryturę, to w niedawnym wywiadzie niespodziewanie zaczął mówić o śmierci. Wyjaśnił z prostotą, jak nie chciałby odejść z tego świata. Wszystko ma związek z jego długoletnią karierą na scenie.
Marian Opania całkiem niedawno, bo 1 lutego, obchodził urodziny 82. urodziny. Na scenie jest od ponad 60 lat. W 1964 roku ukończył PWST w Warszawie, ale na małym ekranie debiutował już dwa lata wcześniej - w noweli Andrzeja Wajdy "Miłość dwudziestolatków". Bardzo szybko przyszła pora na kolejne role i pierwsze nagrody, a on sam został uznany za jednego z najciekawszych początkujących aktorów lat 60.
Na koncie ma wiele głośnych ról, między innymi w filmach Andrzeja Wajdy - "Człowiek z żelaza" i "Człowiek z nadziei", "Zmiennicy" Barei, czy "Saunie" Bajona. W serialach dał się zapamiętać jako profesor Zybert w "Na dobre i na złe" czy ojciec tytułowej bohaterki w "Prawie Agaty".
Przez całą swoją karierę był też związany ze sceną. Wziął udział w ponad stu spektaklach Teatru Telewizji i występował w licznych teatrach warszawskich. Niedawno w stołecznym Teatrze Ateneum odbyła się premiera jego wieczoru autorskiego "Para nasycona". Mimo wieku nie zamierza rezygnować z gry - w 2024 roku mogliśmy go zobaczyć w 5. części serii "Kogel Mogel" i w rewelacyjnie przyjętym filmie "Dalej, jazda!".
Opani udało się to, co okazało się niemożliwe dla wielu jego znajomych z branży. Całe życie przeżył z jedną ukochaną kobietą - którą na dodatek poznał, kiedy oboje byli jeszcze w liceum. Doczekali się dwójki dzieci - córki Magdaleny i syna Bartosza. Ten drugi sam ukończył tę samą szkołę aktorską co ojciec. Bartosz Opania znany jest jako Witek Latoszek z "Na dobre i na złe" oraz Miłosz w serialu "Przyjaciółki". Aktorską ścieżką podążył też jego syn, a wnuk Mariana - Filip w 2012 został absolwentem Warszawskiej Szkoły Filmowej.
Historia Mariana i jego żony Anny porusza bardziej, niż historia z filmu, bo wydarzyła się naprawdę. Para wzięła ślub w 1967 roku, ale poznali się wcześniej. Do dziś świętują zresztą nie tylko datę, kiedy się pobrali, ale też rocznicę... pierwszego pocałunku w maju 1960 roku.
"Na szczęście oboje chodziliśmy na zajęcia kółka teatralnego i to nas do siebie zbliżyło. Pamiętam, jak 60 lat temu, a dokładnie 3 maja 1960 roku, odprowadziłem Anię do domu i przy starym mostku, w romantycznej scenerii, odważyłem się ją pocałować. Wcale mi się to nie podobało! Ale miłość mi nie przeszła. Do dziś rocznica tamtego pocałunku jest dla nas ważniejsza niż rocznica ślubu" - wyznał jakiś czas temu w rozmowie ze Światem Seriali.
Opania z pewnością może stwierdzić, że w życiu osiągnął bardzo wiele. W czasach, kiedy był wykładowcą w szkole filmowej w Łodzi, to właśnie od niego uczyli się między innymi Wojciech Malajkat, Cezary Pazura i Piotr Polk.
W niedawnej rozmowie dla "Dzień dobry TVN" wyznał, że aktorstwo jest dla niego nie pracą, a powołaniem. Nie wyobraża sobie bez niego życia. Mimo to wie, że nie chciałby odejść na scenie.
"U mnie jest tak, że jak nie wychodzę na scenę, to znaczy, że nie żyję. Ale umrzeć na scenie nie chciałbym, bo to takie kiczowate" - wyznał z prostotą.
Przy okazji wyjaśnił, że nigdy nie grał zysku czy ze względu na inne korzyści.
"Kocham grać. Na początku kochałem grać w filmie. W teatrze to wiadomo. Czuję oddech widowni, a w filmie wyobrażam sobie, jak to zadziała. [...] Nigdy nie gram pod publiczkę, nigdy. Poprzeczka zawsze wyżej niż niżej" - dodał.
Zobacz też:
82-letni Marian Opania nawet nie myśli o emeryturze
Bartosz Opania wspomina początki znajomości z żoną Agnieszką