Zaskakujący zwrot akcji tuż przed przesłuchaniem do Eurowizji. TVP oficjalnie ogłasza, fani mają podejrzenia
Już za niespełna dwa tygodnie polscy fani Eurowizji poznają nazwisko artysty, który będzie reprezentował nasz kraj podczas 69. edycji popularnej imprezy. Jak to jednak zwykle bywa, jeszcze przed startem preselekcji, organizacja castingu wzbudza wiele kontrowersji. Tym razem falę komentarzy wywołała zaskakująca decyzja Telewizji Polskiej, która nieoczekiwanie ogłosiła przyjęcie na listę wykonawcy, który... złamał regulamin konkursu.
Wielkimi krokami zbliża się kolejna, 69. edycja Konkursu Piosenki Eurowizji. Jakiś czas temu ujawniono, kto tym razem będzie ubiegał się o możliwość reprezentowania Polski przed międzynarodową publicznością.
Wiadomo już, że 14 lutego podczas preselekcji wystąpią między innymi tacy artyści jak Chrust, Domini Dudek, Daria Marx, Janusz Radek, Kuba Szmajkowski czy Sonia Maselik.
Szczególne emocje wzbudza przede wszystkim start Justyny Steczkowskiej, która od razu stała się faworytką do zwycięstwa eliminacji.
W tym roku o wyborze artysty, który pojedzie do Szwajcarii na finał imprezy, zadecydują nie tylko jurorzy, ale także widzowie.
Chociaż wydawało się, że lista startujących w przesłuchaniu wykonawców jest już dawno zamknięta, niespełna dwa tygodnie przed wielkim głosowaniem Telewizja Polska, która będzie transmitować wydarzenie, zapowiedziała, że do grona uczestników w ostatniej chwili dołączył... kolejny artysta.
"Teo Tomczuk otrzymał kartę uczestnictwa i dołącza do finałowej stawki Wielkiego Finału Polskich Kwalifikacji" - przekazali włodarze stacji w mediach społecznościowych.
Jak można się domyślić, ten ruch zdecydowanie nie przypadł do gustu fanom Eurowizji, którzy od razu zaczęli doszukiwać się drugiego dna.
"Ustawka" - ocenia jeden z komentujących.
"Złamał regulamin, wykluczono go z konkursu, więc nie powinien otrzymać żadnej dzikiej karty, zwłaszcza teraz" - oburza się inny.
Dołączenie do stawki osoby, która złamała już regulamin na starcie, jest po prostu niesmaczne" - czytamy pod postem.
Okazuje się, że wokalista nie został wcześniej zakwalifikowany do preselekcji, bowiem źle zinterpretował regulamin konkursu.
"Teo popełnił błąd, źle odczytując zapis Regulaminu o wymogu posiadania polskiego obywatelstwa już podczas samego zgłoszenia się do preselekcji. Podczas przesłuchań na żywo przyznał się, że nadal go nie posiada, chociaż od wielu miesięcy jest objęty procedurą przywrócenia polskiego obywatelstwa. Z tego powodu, pomimo szans na finałową dziesiątkę, nie został objęty dalszymi pracami Komisji" - tłumaczyli przedstawiciele stacji.
W międzyczasie muzykowi udało się otrzymać obywatelstwo, w związku z czym organizatorzy zdecydowali się przyznać mu dziką kartę. To jednak nie przekonuje internautów, oceniających, że jest to ujma dla wszystkich tych, którzy nie zakwalifikowali się do preselekcji.
Wygląda na to, że kontrowersje wokół Eurowizji stają się już powoli tradycją w naszym kraju.
Janusz Radek wyznał, co sądzi o Justynie Steczkowskiej. Tak ocenił faworytkę preselekcji
Michał Wiśniewski bez ogródek o kandydatce na Eurowizję. "Od tego są diwy"
Justyna Steczkowska ma problem z finansowaniem teledysku. Co planuje?