Pogrzeb Krzysztofa Krawczyka: Olbrychski poruszył wszystkich pożegnaniem przyjaciela
Krzysztof Krawczyk odszedł 5 kwietnia w wieku 74 lat. Na pogrzebie artysty, który odbył się 10 kwietnia, nie mogło zabraknąć przemówienia jego przyjaciela, Daniela Olbrychskiego. 76-letni aktor poruszył serca wszystkich zebranych w archikatedrze w Łodzi.
Daniel Olbrychski od lat przyjaźnił się z Krzysztofem Krawczykiem, jego menadżerem, Andrzejem Kosmalą i żoną piosenkarza, Ewą. W 2009 nagrał nawet duet z wokalistą, wystąpili też razem w teledysku (sprawdź!). Nic więc dziwnego, że na zaproszenie rodziny podczas pogrzebu pożegnał artystę.
"Daniel przyjaźnił się z Krzysztofem. Wzruszył nas, bo sam zadzwonił, gdy tylko dowiedział się o jego śmierci. Bardzo to przeżył i powiedział, że chce jeszcze coś dla Krzysia zrobić i aktywnie uczestniczyć w pogrzebie. Zaproponowaliśmy by przeczytał Słowo Boże w katedrze podczas mszy. Zgodził się od razu" - powiedział w rozmowie z "Faktem" menedżer Krawczyka, Andrzej Kosmala.
Daniel Olbrychski podczas mszy odczytał list świętego Pawła do Koryntian:
"Gdybym mówił różnymi ludzkimi językami, a nawet językami aniołów, ale nie miałbym w sobie miłości, to nie różniłbym się od dźwięczącego gongu lub brzmiącego cymbału. Gdybym miał dar prorokowania, gdybym poznał wszelkie tajemnice i zdobył wszelką wiedzę, a do tego miał dar szczególnej wiary, która przenosi góry, to bez miłości i tak byłbym nikim. I nawet gdybym rozdał biednym cały majątek, a sam dał się żywcem spalić, to bez miłości nic bym przez to nie zyskał - rozbrzmiały słowa Olbrychskiego, który pięknie interpretował, drżącym głosem.
"Miłość jest cierpliwa i łagodna. Nie jest zazdrosna, pełna pychy ani zarozumiała. Nie jest nieprzyzwoita, egoistyczna i drażliwa. Nie pamięta doznanych krzywd. Nie cieszy się ze zła, ale raduje się z prawdy. Miłość wszystko przetrzymuje, nigdy nie traci wiary i nadziei. Prawdziwa miłość może wiele znieść i nigdy się nie kończy! A dar prorokowania, dar mówienia językami, dar wyjątkowej wiedzy? Wszystkie one kiedyś przeminą. Bo dzięki wiedzy i proroctwom dotykamy tylko cząstki rzeczywistości. Ale gdy zobaczymy ją w pełni, wtedy to, co cząstkowe, nie będzie już potrzebne. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem, myślałem i rozumowałem jak dziecko. Gdy jednak stałem się mężczyzną, odrzuciłem wszystko, co dziecinne. Teraz duchową rzeczywistość widzimy niewyraźnie, jak w kiepskim lustrze. Gdy jednak nadejdzie doskonałość, ujrzymy ją twarzą w twarz. Teraz poznaję ją tylko cząstkowo, wtedy poznam ją tak, jak sam zostałem poznany przez Boga. Obecnie więc trwają wiara, nadzieja i miłość - wielka trójka - ale największa z nich jest miłość" - zakończył aktor niemal szeptem. W kościele, mimo kameralnej uroczystości w której mogło wziąć udział zaledwie 70 osób, panowała bardzo podniosła i wzruszająca atmosfera.
Już dziś wieczorem, 10 kwietnia, Telewizja Polsat przypomni o godzinie 21:10 niezwykły koncert pt. "Życie jak wino". Krzysztof Krawczyk wraz z widzami świętował w Operze Leśnej jubileusz 45-lecia swojej pracy artystycznej. Podczas koncertu towarzyszyło mu wielu wspaniałych gości, między innymi Edyta Bartosiewicz.