62-letni Adam z "Sanatorium" gorzko o rencie: "W głowie się nie mieści"
"Sanatorium miłości" wylansowało wiele sław, a duża część widzów do dziś interesuje się dalszymi losami seniorów. Teraz o sobie postanowił przypomnieć Adam z piątej odsłony show. Mężczyzna opowiedział nieco o swoim losie i rencie, którą otrzymuje. Nie jest kolorowo...
Senior Adam Malinowski dał się poznać szerszej publiczności w piątej odsłonie miłosnego show "Sanatorium miłości". Mężczyzna pochodzi z Goliny, miejscowości położonej nieopodal Jarocina.
Przez wiele lat prowadził firmę ogrodniczą, jednak ze względu na problemy zdrowotne musiał zawiesić swoją firmę. Obecnie pomaga swojej córce i zięciowi w produkcji siodełek rowerowych. Jest miłośnikiem sportów, w szczególności siatkówki i piłki nożnej.
Swoje pierwsze małżeństwo zawarł, gdy miał zaledwie 19 lat. Niestety jego ukochana zmarła, a ten po latach żałoby postanowił znów poszukać szczęścia.
Niestety w show nie znalazł tej jedynej, jednak na zainteresowanie ze strony kobiet nie może narzekać. Wyjawił, że po zakończeniu emisji edycji dostał wiele listów i maili.
Jak się okazuje, perypetie miłosne nie są jedyną bolączką mężczyzny. Niedawno zabrał głos w sprawie swojej renty. Nie jest dobrze...
Adam jest mocno sfrustrowany i nie ukrywa swoich problemów. Mężczyzna zabrał głos i na łamach "Faktu" opowiedział o tym, jak ciężko jest mu wyżyć z niskiej renty.
"Jestem na rencie i pomagam dzieciom, a one pomagają mi. Bo jak mam żyć za 1670 złotych miesięcznie? To może człowieka trafić. To, co się zrobiło, to w głowie się nie mieści. Dostajemy 3 tysiące na węgiel, musimy wpłacić i potem czekać pół miesiąca albo miesiąc, by go dostać. To jest straszne" - opisał swoje smutne realia.
Na szczęście senior może liczyć na pomoc bliskich.
Przeczytajcie również: