96-letnia Nina Andrycz nadal flirtuje
Jeszcze niedawno miała poważne problemy ze zdrowiem. Dziś dobiegająca setki aktorka tryska energią. W luksusowym spa dba o kondycję, pisze autobiografię... i flirtuje!
W malowniczym zakątku Pojezierza Chełmińsko-Dobrzyńskiego na 21-dniowym turnusie przebywa obecnie Nina Andrycz (97 l.). Gwiazda zajmuje piękny pokój z widokiem na park. Jak mówi informator "Na Żywo", "personel traktuje ją jak królową".
"Codziennie czekają na nią w pokoju świeże kwiaty. Do skorzystania ze swoich usług zaprasza gwiazdę wiele ośrodków. Ona jednak wybrała ten, ponieważ okolica jest droga jej sercu" - tłumaczy, dodając, że na Mazurach Andrycz wraz z mężem Józefem Cyrankiewiczem przeżyła wiele wspaniałych chwil.
Jeszcze w kwietniu bieżącego roku aktorka była w dużo gorszej kondycji. Upadła i poważnie się potłukła. Cierpiąc z bólu, nie była w stanie wezwać pomocy. Przeleżała całą noc na podłodze - rano znalazła ją gosposia.
Po tej kontuzji na szczęście nie ma już śladu. Dziś Andrycz jest w znakomitej formie. Codziennie ćwiczy na rowerku treningowym i korzysta z masaży. Pytana o sekret świetnej kondycji, mówi:
"Cerę i wygląd zawdzięczam genom. Wszystkie kobiety w mojej rodzinie długo zachowywały młodość. Nigdy maniakalnie nie pielęgnowałam urody. Ale przestrzegam diety. Mało jem i myślę, co jem. Nic tak nie oszpeca kobiety, jak zbędne kilogramy" - podkreśla.
"Kiedyś w Paryżu spotkałam Marlenę Dietrich. Była prześliczna, ale za pulchna. Gdy zeszczuplała, stała się cudem" - twierdzi aktorka.
Pobyt w spa pani Nina wykorzystuje też na pisanie autobiografii. "Trzecia część jest już gotowa do druku, ale jako perfekcjonistka myślę, co by jeszcze poprawić" - śmieje się.
"W pierwszej części opisałam moją młodość do wybuchu II wojny światowej. W drugiej dwa lata życia od końca wojny do małżeństwa z Józefem Cyrankiewiczem. Trzecia traktuje o naszym związku, czasach PRL-u i nowej Polski".
Gwiazda nie narzeka na samotność i przyznaje, że zdarza jej się nadal flirtować... "Wczoraj podszedł do mnie elegancki mężczyzna i, wskazując na moją kolię, pyta: 'Prawdziwa czy sztuczna?'. 'A pan jest jubilerem czy bandytą?' - zaripostowałam. 'Nie wiedziałem, jak nawiązać znajomość i pomyślałem, że najlepiej zapytać o klejnot' - tłumaczył się dżentelmen".
Co wynikło ze znajomości z eleganckim adoratorem? To słodka tajemnica pani Niny...
Kinga Wieczorek
36/2012