Ada Szulc całkowicie porzuciła marzenia o wielkiej karierze. Dziś dostała drugą szansę od losu
W wykonawczyni nr 8 tegorocznych opolskich "Debiutów" niewiele osób rozpoznało finalistkę 1. edycji talent-show "X Factor" Adriannę Szulc. Dekadę temu artystka uległa wypadkowi, po którym wycofała się z show-biznesu i na kilka lat słuch po niej zaginął. Wszystko wskazuje na to, że Ada znów zamierza zawalczyć o swoją karierę i, choć jej występ w Opolu przeszedł bez echa, liczy, że tym razem uda się jej podbić polską scenę muzyczną.
W 2011 roku Ada Szulc była jedną z trzech osób, które znalazły się w finale 1. edycji programu "X Factor" - obok niej na scenie zaprezentowali się wtedy nieżyjący już Gienek Loska (wygrał) i Michał Szpak (był drugi).
"Trzecie miejsce traktowałam w kategoriach porażki. Było mi przykro, że włożyłam tyle pracy i energii, że przeżyłam tyle stresu, i nie wygrałam. Tak czułam w trakcie finału" - wspominała po latach w rozmowie z "Angorą".
Po zakończeniu show Adrianna nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Doszły do niej pogłoski, że pieniądze na wydanie jej debiutanckiego krążka chcą wyłożyć... Jolanta Pieńkowska i jej mąż Leszek Czarnecki.
"Nie miałam okazji ich poznać, nie brałam udziału w żadnych rozmowach czy negocjacjach. Całe to zdarzenie traktuję jak plotkę" - wyznała w wywiadzie.
Ada nie chciała rozpychać się łokciami i walczyć o swoje miejsce w show-biznesie, który wcale się jej nie podobał.
"Śpiewanie sprawiało mi wielką radość, ale nie potrafiłam się odnaleźć w świecie celebrytów. Męczyły mnie błyski fleszy, a popularność - przytłoczyła" - wspomina i dodaje, że dziś myśli, iż nie była wtedy jeszcze chyba gotowa na robienie kariery.
"Śpiewanie - jak najbardziej, ale wszystko inne - nie" - powiedziała, goszcząc w "Dzień dobry TVN".
Dwa lata po występach w "X Factor" Ada Szulc miała na swoim koncie kilkadziesiąt koncertów, kilka piosenek i ofertę współpracy z DJ-Adamusem. Przyjęła ją.
"Nagraliśmy razem singiel "1000 miejsc" i materiał na płytę. Dobrze nam się pracowało. Teledysk promujący mój debiutancki album nagraliśmy w Jawanie. Drugi - w Tokio. Płyta dobrze i szybko się sprzedała" - mówi wokalistka, opowiadając o przeszłości.
Wielkim wyróżnieniem było dla Ady zaproszenie do nagrania piosenki z Basią Trzetrzelewską. Wkrótce po tym, jak zaśpiewały w duecie, zdarzył się wypadek...
W 2014 roku Adrianna wpadła pod samochód, uciekając przed psem, który się na nią rzucił. Przez kilka tygodni dochodziła do siebie. Wciąż ma na czole bliznę przypominającą jej, że cudem uniknęła śmierci. Po wypadku zaczęła powoli wycofywać się z show-biznesu. Porażka w polskich preselekcjach do Konkursu Piosenki Eurowizji w 2017 roku definitywnie pogrzebała jej karierę.
Przez kilka lat Ada Szulc pracowała w znanej krakowskiej firmie finansowo-technologicznej zajmującej się m.in. przygotowywaniem aplikacji mobilnych dla banków. Do jej obowiązków należało poszukiwanie młodych, zdolnych programistów. Cieszyła się, że udało się jej znaleźć "zwykłą" pracę i że w dodatku świetnie się w niej odnalazła.
W końcu jednak dopadła ją tęsknota za sceną, publicznością, występami. Mówi, że muzyka nigdy jej nie opuściła.
"Jestem już gotowa, żeby stawić show-biznesowi czoła" - twierdzi dziś Ada Szulc.
Rok temu - po sześcioletniej przerwie - wydała singiel "Tlen", w tym roku zgłosiła się do opolskich "Debiutów". Podczas 60. edycji festiwalu zaśpiewała piosenkę "Co teraz".
"Teraz wracam" - żartowała na antenie Radia Opole, deklarując, że "Co teraz" otwiera nowy rozdział jej życia.
Zobacz też:
Roksana Węgiel i Kevin Mglej chwalą się mieszkaniem. Tak idzie im remont
Justyna Steczkowska podczas Festiwalu w Opolu zaśpiewała piosenkę "Moja krew". Muzycy Republiki reagują