Ada Szulc ostro o Wojewódzkim!
Ada Szulc nie ukrywa, że idąc do "X factora" liczyła, że jej kariera wreszcie nabierze rozpędu. Boleśnie się jednak rozczarowała...
Wokalistka dotarła aż do finału muzycznego show TVN, a jury nie mogło się jej wręcz nachwalić.
Nic dziwnego, że Ada uwierzyła, że drzwi do kariery stoją przed nią otworem.
Wiatru w żagle mogła dodać deklaracja Joli Pieńkowskiej i jej bogatego męża, którzy publicznie obiecali, że sfinansują wydanie jej płyty.
Krążek do dzisiaj nie ukazał się jednak w sklepach. Ada nie kryje rozgoryczenia.
Z tej okazji udzieliła wywiadu Telewizji Rolniczej (!), gdzie opowiedziała o tym, co najbardziej w show-biznesie ją rozczarowało:
"Po programie wydawało mi się, że mogę wszystko. To jest błyskawiczny wzrost popularności. Ja nie byłam do końca na to przygotowana. Kończy się program, gasną światła, jest twarde zderzenie z rzeczywistością. (...) Byłam naiwna, bo wydawało mi się, że te propozycje, które dostaję, że będą zrealizowane. Wiele się kończyło, gdzieś w połowie prac. To był jeden zawód, trzeci, czwarty, aż w końcu się uzbrajasz w taką grubą skórę" - żali się Ada.
Szulc zdradziła także, że również ze strony jurorów, którzy tak się nią zachwycali, nie otrzymała zbyt wielkiej pomocy. Największy żal ma do swojego mentora, Kuby Wojewódzkiego.
"[Wojewódzki] polecił mi menadżerkę, która jest nią do dnia dzisiejszego, ale to tyle. Wiadomo, że Kuba to jest osoba, która dba przede wszystkim o siebie, o swój PR" - tłumaczy Ada.
Cóż, chyba nie od dziś wiadomo, że w takich programach najważniejsza jest oglądalność i jurorzy...