Reklama
Reklama

Adam z "Sanatorium miłości": Czy zdobędzie Barbarę?

Adam Siewierski (64 l.) w programie "Sanatorium miłości" zakochał się w Basi z Sosnowca. Jak potoczyła się ich historia?

Jego dom w Wolbromiu w województwie małopolskim świeci pustkami. Na półeczce regału stoi czarno-biała fotografia uśmiechniętej kobiety. Adam mówi wprost, że nie lubi być sam.

- Miałem wspaniałą żonę. Bardzo za nią tęsknię - mówi. Choć jest na emeryturze, robi wszystko, by zapełnić sobie jakoś czas.

Opiekuje się 93-letnią mamą, pomaga sąsiadom, uczy się gry na akordeonie. Tęsknoty za miłością życia jednak nie udało się zagłuszyć...

Wychowywał się we wsi Poręba Górna. Pomagał rodzicom w gospodarstwie. W pobliskim Olkuszu ukończył zasadniczą szkołę zawodową. Przez wiele lat pracował jako ślusarz. Był też przez 6 lat zawodowym strażakiem i prawie 30 lat świetnym gospodarzem Poręby Górnej, wiele razy nawet wygrał konkurs na najlepszego sołtysa Małopolski!

Reklama

Czytaj dalej na następnej stronie...

Potem przez kilka kadencji - w sumie 16 lat - był radnym. - Nazwano mnie społecznikiem. Sąsiadów traktowałem jak rodzinę - wspomina.

Organizował taneczne zabawy, pokazy modeli latających, sportowe zawody. Nie brakowało mu różnych pomysłów.

Zawsze można było też do niego przyjść po radę. Dla wszystkich był wyrozumiały, empatyczny i pomocny. Przez 43 lata był szczęśliwym mężem Wandy i ojcem trzech córek.

Potem spełniło się jego ciche marzenie i został dziadkiem! Niestety, żona zaczęła chorować. Zmarła w maju 2017 roku.

Adam sprzedał rodzinne gospodarstwo i ze schorowaną mamą przeniósł się do domu w Wolbromiu.

- Wobec mamy mam codzienne obowiązki. Dzięki temu nie narzekam - opowiada "Rewii".

W najtrudniejszych chwilach pomagali dawni koledzy z pracy w miejskich wodociągach. W czasie jednego ze spotkań opowiedzieli mu o programie "Sanatorium miłości". Gdy postanowił zgłosić się na casting, pomysł gorąco poparły córki. Wtedy dopiero wysłał zgłoszenie i pojechał do Warszawy na casting.

- Nie miałem tremy przed kamerą - wspomina pierwszy kontakt z telewizją. - Dzięki doświadczeniu ze społecznej działalności szybko nawiązywałem kontakty.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Do sanatorium w Ustroniu wyjechał z nadzieją, że może dane będzie mu jeszcze zasmakować uczucia bliskości i zrozumienia. Uznał, że to ostatni moment, żeby nie zapaść na chorobę, jaką jest samotność.

Chciał poszukać wymarzonej partnerki, z dobrym sercem, szczerej, wysokiej i zgrabnej. Jego serce szybko zabiło już pierwszego dnia pobytu w sanatorium. Tylko jedna z sześciu uczestniczek programu wiedziała, gdzie leży Wolbrom - mieszka 40 kilometrów od niego!

To Barbara Goraj z Sosnowca, najbardziej tajemnicza uczestniczka programu. Wysłuchała opowieści o życiu społecznika i o jego wnukach.

- Nie jestem babcią, a chciałabym być - wyżaliła się w czasie wspólnego spaceru. Chociaż nazwała go duszą - człowiekiem, podkreśliła, że aby zbliżyć się do kogokolwiek, musi najpierw temu komuś zaufać.

Czy uda się Adamowi udowodnić Barbarze, że jest właśnie tym, na kogo powinna postawić?

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy