Adwokaci Żuławskiego chcą odrzucenia pozwu Rosati
Adwokaci reżysera Andrzeja Żuławskiego oraz wydawcy jego książki pt. "Nocnik" chcą odrzucenia pozwu aktorki Weroniki Rosati, która poczuła się dotknięta publikacją. Sąd, który zakazał już rozpowszechniania książki, w piątek zdecyduje, czy odrzucić pozew.
We wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie zaczął się proces o ochronę dóbr osobistych, jaki Rosati wytoczyła Żuławskiemu i wydawcy jego książki. Żąda od nich 200 tys. zł zadośćuczynienia, przeprosin w mediach za naruszenie jej dóbr osobistych (głównie prawa do prywatności i godności jako kobiety) oraz zaprzestania dalszego naruszania jej dóbr.
Jeszcze wiosną br. sąd wydał postanowienie zakazujące dalszego rozpowszechniania "Nocnika" przez pozwanych - do czasu zakończenia procesu. Stało się to w ramach instytucji tzw. zabezpieczenia powództwa (wiele razy krytykowanej w mediach jako rodzaj "cenzury prewencyjnej").
We wtorek adwokaci pozwanych wnieśli o odrzucenie pozwu, argumentując, że powódka nie jest tożsama z opisaną w książce postacią Esterki i dlatego nie ma tzw. legitymacji czynnej procesowej, czyli nie może być powódką w tej sprawie.
"O pannie Rosati nie ma ani słowa w tej książce" - mówił pełnomocnik wydawcy książki mec. Jerzy Naumann. Według adwokata, postacie literackie nie mogą być używane do wytaczania procesów, bo inaczej zniewolono by wolność artysty.
Mec. Naumann wyraził przypuszczenie, że dopiero po lekturze recenzji książki powódka powzięła opinię, że Esterka to ona. Zdaniem mec. Naumanna "panna Rosati mogłaby być powódką tylko wtedy, gdyby to był dzieło dokumentalne, gdzie występowałaby pod swoim nazwiskiem".
"Esterka nie jest powódką, a pani Rosati może nią być w tej sprawie. Pełnomocnicy pozwanych to jedyne osoby, które twierdzą, że Esterka to nie pani Rosati" - mówił w sądzie jej pełnomocnik mec. Maciej Lach. Jego zdaniem, o odrzuceniu pozwu na tym etapie nie może być mowy. Adwokat dodał, że 99 proc. faktów co do postaci Esterki odnosi się do postaci Rosati.
1 października sąd zdecyduje, czy odrzucić pozew (co oznaczałoby koniec procesu). Decyzja będzie nieprawomocna.
Jak podawały niektóre media, Rosati miała być przez jakiś czas związana z Żuławskim. W śmiałej obyczajowo książce - według mediów - Rosati występuje pod pseudonimem Esterka. Sam Żuławski przekonywał, że te elementy jego "dziennika intymnego" to fikcja, a Esterka nie jest tożsama z Weroniką Rosati, która "sama zgłasza się na ochotnika".
"To niczego nie zmienia, bo wiele faktów z życia bohaterki pozwala ją jednoznacznie zidentyfikować" - mówił mec. Lach. Według niego, opisy bohaterki są w książce "bardzo drastyczne", co uzasadnia żądanie pozwu.