Afera z Vito Bambino ma ciąg dalszy. Nie wytrzymał z nerwów
Vito Bambino (35 l.) po gali Fryderyków 2024 nie krył oburzenia z powodu werdyktu. W żartobliwym wpisie na Instagramie otwarcie zakpił z polskiej nagrody muzycznej, zamieszczając zdjęcie dwóch zdobytych w przeszłości statuetek, ozdobionych rolką papieru toaletowego. Na jego oświadczenie nie mógł pozostać obojętny Michał Wiraszko. Rozpętała się niewyobrażalna burza.
Vito Bambino w tym roku w aż ośmiu kategoriach otrzymał nominację do Fryderyków. 30. gala wręczenia nagród odbyła się w piątek 22 marca, ale emocje związane z przebiegiem uroczystości wciąż jeszcze nie opadły. Pomimo licznych nominacji, ostatecznie Vito Bambino nie otrzymał ani jednej statuetki i tym samym stał się największym przegranym tegorocznej edycji.
Aż pięć Fryderyków powędrowało w ręce 70-letniego Lecha Janerki, który po 18 latach przerwy wydał nowy album, zatytułowany "Gipsowy Odlew Falsyfikatu". Dwie statuetki odebrało trio Łona x Konieczny x Krupa, dwie kolejne Daria ze Śląska oraz hania rani. Vito Bambino przez dwa dni bił się z myślami, czy warto zabierać głos w sprawie wyników konkursu. Ostatecznie w niedzielę zdecydował się opublikować w sieci oświadczenie.
"W zeszły piątek byliśmy z załogą na rozdaniu fryderyków - imprezie której nigdy wcześniej nie przypisywałem większego znaczenia... lecz nie tym razem. Po ośmiu nominacjach urodziła się we mnie myśl że może nadszedł moment w którym to ojczysta branża otwiera się na Nas... na mnie. Dałem się omamić. Nawet czułem jakiś rodzaj dumy [...]" - mogliśmy przeczytać na Instagramie muzyka.
Piosenkarz oświadczył przy okazji, że nigdy więcej nie weźmie udziału w konkursie, a dwie statuetki, które zdobył w przeszłości wkrótce odda na licytację. Pieniądze uzyskane w ten sposób zasilą dom opieki dla osób starszych.
"Przepraszam! Przepraszam i uroczyście ślubuję iż NIGDY więcej nie pozwolę poddawać swój artyzm jakiekolwiek ocenie gremium "specjalistów". Numery w przyszłości nie będą meldowane w ZPAV - co oznacza że nigdy więcej moja twarz lub ksywa nie pojawi się w tym niereformowalnym cyrku. Mam dwa fryderyki w domu - ale już niedługo. Let’s get rid of it" - ogłosił w mediach społecznościowych Vito Bambino.
Muzyk otrzymał ogromne wsparcie ze strony swoich fanów, którzy zgodnie przyznali, że jury konkursu faworyzuje starszych artystów, którzy szczyt kariery mają już dawno za sobą. Michał Wiraszko, wokalista grupy Muchy, menedżer oraz członek Akademii Fonograficznej nie podziela stanowiska artysty. W wywiadzie dla Plejady mocno skrytykował jego postawę.
"Nie wiem, czy publiczne wylewanie żalu może czemukolwiek pomóc. Sam na przestrzeni dekady miałem osiem nominacji do Fryderyka, a udało się dopiero za czwartym razem i nie przyszło mi do głowy, aby płakać publiczności w rękaw. Oświadczenie przyjąłem z ogromnym smutkiem" - stwierdził Michał Wiraszko.
Frontman zespołu Muchy uważa, że Vito Bambino niepotrzebnie odniósł się do wieku uczestników konkursu. Choć nie wymienił nazwiska Lecha Janerki, łatwo można się domyślić, że to właśnie jego miał na myśli.
"Nie byłoby w tym nadal nic złego — w końcu każdy ma prawo mówić głośno, co chce — gdyby nie ostatnie dwa zdania, które w cyniczny sposób uderzają w ludzi w wieku senioralnym i szczególnie w osobę Lecha Janerki. Wylewanie frustracji piętnowaniem niewinnych ludzi nie przystoi nikomu, a szczególnie osobom, których zawodowym zadaniem jest dbałość o poczucie piękna i wrażliwości w społeczeństwie" - stwierdził Wiraszko.
Wokalista i gitarzysta nie rozumie, dlaczego Vito Bambino zdecydował się na taki krok. W jego opinii wylewanie frustracji w sieci jest nie na miejscu.
"Próbowałem to nawet jakoś obronić we własnej głowie i w sumie, gdyby rzucił to jakiś przysłowiowy, nastoletni Lil' Kaptur, to można byłoby próbować wpisać to w etykietę buntu i walki generacji. Kiedy takie słowa wypowiada dojrzały mężczyzna i ojciec, można tylko ubolewać i życzyć szybkiej refleksji — mówię to z troską i zerowym cynizmem, bo Vito jako artystę obserwuję i cenię od debiutu Bitaminy" — komentuje Michał Wiraszko, cytowany przez Plejadę.
Z oświadczenia muzyka łatwo można wywnioskować, że jest wielkim fanem Lecha Janerki, lub boi się wyrażenia krytyki w obawie przed możliwymi konsekwencjami ze strony środowiska muzycznego. Zachwycał się nowym albumem Lecha Janerki, który w krajowych rozgłośniach przeszedł bez większego echa.
"Owszem, można rozważać, czy Lech Janerka nagrał piosenkę roku, czy był kompozytorem roku, czy być może dwie lub trzy statuetki nie byłyby mniej "bolesne" dla branży. W końcu sam Lech odpisał mi tego wieczoru na SMS-a z gratulacjami — "przeginka, chłopie". Natomiast po pierwsze — album Janerki to czysta poezja i najwyższych lotów komentarz do rzeczywistości, a to chyba, oprócz rozrywki, główne zadanie sztuki. Fryderyki nie są i nie powinny być nagrodą za popularność" - podsumowuje Wiraszko.
O tym, że utwór Lecha Janerki, zatytułowany "D**a jak sofa" nie jest znany szerszej publiczności świadczą statystyki. Na przestrzeni 5 miesięcy piosenka została wyświetlona na YouTube zaledwie 103 tys. razy, z czego najwięcej odsłon nastąpiło wkrótce po ogłoszeniu werdyktu Fryderyków.
"Utwór roku, którego nikt przez 5 miesięcy od wydania nie słyszał XD i w sumie żałuję, że usłyszałem";
"Ależ wyrafinowana... chała!";
"Jak to się stało, że nie dostał jeszcze wszystkich grammy?";
"DALEJ , DALEJ ...niech w końcu wybije te 100 tys. może ta wygrana przyczyni się to tej pięknej liczby po prawie 5 miesiącach od premiery" - piszą rozbawieni internauci.
Zobacz też:
Radosna nowina z domu polskiego gwiazdora wywołała lawinę reakcji. To już jego drugie dziecko
Życie prywatne Vito Bambino owiane jest tajemnicą. A tu nagle takie wieści
Vito Bambino skrytykowany po występie dla Ukrainy. "Brak szacunku!"