Agata i Piotr Rubikowie skarżą się na życie w Miami. Ich córka nie miała łatwo
Agata i Piotr Rubikowie już od miesiąca mieszkają w Miami, jednak wciąż są obecni w polskich mediach. Ostatnio ze swojego tarasu z widokiem na palmy udzielili wywiadu "Dzień Dobry TVN". Powiało wielkim światem?
Wygląda na to, że Miami ma szansę przebić Chicago i New Jersey pod względem liczby zamieszkałych tam Polaków. Do grona niczym się nie różniących między sobą "Żon Miami", upodabniającej się do nich Jollie Rutowicz oraz Krzysztofa Gojdzia, który zarabia na pomocy aspirującym celebrytkom w pozbywaniu się wszelkich indywidualnych cech wyglądu, dołączyli ostatnio Agata i Piotr Rubikowie.
Jak wyjaśniła Sandra Kubicka, która swoją karierę zaplanowała w dokładnie przeciwnym niż Rubikowie kierunku, zamieszkali nie w samym Miami, lecz na położnej w niewielkim oddaleniu od centrum wyspie, gdzie mieszkają głównie emeryci.
W relacji na żywo ze swojego nowego tarasu Agata i Piotr potwierdzili ujawnioną przez Kubicką lokalizację: "Znajdujemy się na naszym tarasie. W tle, tam daleko daleko panorama, centrum Miami. Jeżeli spojrzymy tam lekko w lewo, to widzimy ocean. Mieszkamy na wyspie, którą z Miami łączy most. Do centrum mamy około 14 minut, do plaży mamy około minutę, bo jest ona jakieś 100 metrów od wejścia do budynku. Do jednej szkoły mamy osiem minut, a do drugiej siedem".
Rubikowie przeprowadzili się tam z powodu marzenia Piotra o zostaniu międzynarodową gwiazdą. W sobotnim wydaniu "Dzień Dobry TVN" kompozytor ujawnił, jak mu idzie:
Czyli to na razie sfera planów…
Póki co więcej na temat codzienności w Miami ma do powiedzenia Agata Rubik. Okazuje się, że aklimatyzacja Heleny nie obyła się bez problemów: "Bardzo dużo ludzi interesowało, jak dziewczyny przystosowują się do nowej szkoły, czy nie będą tęskniły za koleżankami, czy chciały wyjechać, co będzie, jak zaraz będą chciały wrócić. Na pewno bardzo pomogło to, że mówią perfekt po angielsku i od dziecka posługują się tym językiem, więc nie ma żadnych barier językowych. Jest taki stereotyp wydaje mi się w Polsce, że szkoły w Ameryce są o wiele łatwiejsze. Jest to zupełnie nieprawdziwe, bo okazuje się, że w tej szkole Helena ma o wiele więcej pracy niż w dobrej prywatnej szkole polskiej. Tak jak na początku była przerażona, tak z każdym dniem jest coraz bardziej optymistycznie do tego nastawiona".
Na szczęście młodszej córce, Alicji, która chodzi jeszcze do szkoły podstawowej, przyzwyczajenie się do nowych warunków przyszło nieco łatwiej. Jak podkreśliła z dumą Agata, przez pierwszy miesiąc rodzinie udało się tyle zorganizować i ułożyć, że aż trudno sobie wyobrazić, co to się jeszcze może zdarzyć w ciągu roku. Dodała jednak asekuracyjnie: "Mamy nadzieję, że na tym roku się nie skończy".
Tęsknicie za Rubikami?
Zobacz też: