Agata Kulesza: Mąż inspiruje ją do działania
Poznali się jeszcze na studiach, ale dopiero po dziesięciu latach zdecydowali się wziąć ślub. To właśnie poznanie męża, a także narodziny córki Agata Kulesza (46 l.) określa najpiękniejszymi doświadczeniami w swoim życiu.
Irytuje ją słowo: gwiazda. Bo Agata Kulesza nie czuje się gwiazdą i rzadko bywa na salonach. Jeśli już musi się tam pojawić, to ma to związek wyłącznie z promocją filmu, w którym gra.
- Dla mnie to sztuczny świat, nudzi mnie. Zawsze, kiedy daję się zwieść próżności i gdzieś pójdę, to później bardzo tego żałuję. Mam wręcz moralnego kaca. Nie umiem funkcjonować na takich imprezach. To zdecydowanie nie moja bajka - wyznała w jednym z wywiadów.
Nawet po sukcesie filmu "Ida", w którym zagrała główną rolę, trudno było ją namówić na głębsze celebrowanie sukcesu. Wolała zaszyć się w domowych pieleszach. Bo jej prawdziwy świat to rodzina, czyli mąż, operator filmowy Marcin Figurski (51 l.) oraz ich córka Marianna (21 l.).
Poznali się jeszcze w szkole teatralnej w 1996 roku. Szybko zrozumieli, że są dla siebie stworzeni. Rok później oczekiwali już narodzin córki. - Żeby urodzić Mariankę, wróciłam do rodzinnego Szczecina. Chciałam mieć blisko mamę i siostrę. Przez pierwsze dwa tygodnie tak wariowały mi hormony, że tylko płakałam - przyznała się w jednym z wywiadów.
Poznanie męża i narodziny córki określa najpiękniejszymi doświadczeniami w swoim życiu. - W domu jestem normalną Agatą. I matką, na którą krzyczą, że znów nabałaganiła albo czegoś nie zrobiła, bo poszła sobie poczytać - śmieje się Agata.
To mąż inspiruje ją do działania. Ale również stopuje, kiedy zbyt mocno się czymś ekscytuje. - Marcin sprowadza mnie na ziemię. Bardzo dba o to, żebym się nie zagubiła. Kiedy zaczynam się czymś egzaltować, mówi: - Stop, mówiłaś to już trzy razy! Chcę z nim być, bo imponuje mi wiedzą. Poza tym to jeden z najlepszych ludzi, jakich w życiu spotkałam - wyznaje aktorka.
To on był przy niej, gdy przez lata nie dostawała ciekawych propozycji. Ale też cieszy się, że tak późno poczuła się pewnie w swoim zawodzie. - Dziś myślę, że to dobrze, że tak zwany sukces przyszedł tak późno. Gdyby zdarzył się zaraz po szkole, nie wiem, czy nie byłabym dziś pustą lalą, która zagubiła się w życiu - szczerze wyznaje.
Już w drugiej klasie liceum wiedziała, że chce zostać aktorką. Jako dziecko brała udział w zajęciach tanecznych w szczecińskim domu kultury. Uczyła się baletu, śpiewała. W 2008 roku zaproponowano jej udział w "Tańcu z gwiazdami". W parze ze Stefano Terrazzino aktorka wygrała ósmą edycję programu, za co otrzymała piękny sportowy samochód porsche. I wtedy zaczęło się szaleństwo.
Media chciały wiedzieć o niej wszystko. A Agata jak lwica chroniła swojej prywatności. Samochód przekazała na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Ci, którzy mnie znają, wiedzą, dlaczego to zrobiłam - tłumaczyła. - Nie jestem Matką Teresą, nie rozdaję wszystkiego, ale miałam potrzebę podzielić się z innymi. Tak po prostu. Jak się dostaje prezent od losu, warto z nim zrobić coś dobrego. A może to była też moja walka z tym pustym światem. Może ja nie chcę w takim chorym świecie żyć? - mówiła.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: