Agata Młynarska znowu choruje! "Robię, co mogę, by ratować osłabiony organizm"
Agata Młynarska (50 l.) przez dwa tygodnie dochodziła do siebie po tym, jak o mało nie zasłabła na opolskim festiwalu. Jak się czuje dzisiaj?
Do ostatniego koncertu nie dała po sobie poznać, że coś jej dolega. Gdy brzmiały brawa publiczności, ona zmagała się z gorączką.
- Nie wiedziałam, że mój dekolt zelektryzował pół Polski. Gdy w internecie trwały dyskusje na temat jego głębokości, ja biegałam na inhalacje i moczyłam się w siarce - opowiada dziennikarka.
Do Opola wróciła po długiej przerwie, spowodowanej zmianami pracy.
- Gdy zobaczyłam radosny, falujący tłum, poczułam, jakbym po długiej podróży wróciła do domu i jakby ubyło mi lat - śmieje się. Ale lat nikomu nie ubywa. Agata musi pamiętać, że jej życiem steruje nieuleczalna choroba i nawet zwykłe przeziębienie może okazać się poważnym problemem.
Tak jak to stało się tuż przed festiwalem, gdy dziennikarka zmagała się z infekcją górnych dróg oddechowych i przyjmowała dwa rodzaje antybiotyków.
- Myślałam, że jestem już zdrowa, a dusiłam się, byłam słaba, przy trzecim antybiotyku załamałam się, bo ile można tego brać? Przez rok nieco przybrałam na wadze, bo musiałam przyjmować sterydy. Parę kilo w tę czy we w tę nie ma znaczenia. Wiadomo, jakie skutki uboczne ma taka kuracja. Robię, co mogę, by ratować osłabiony organizm. Wierzę w magiczną moc siarki, która likwiduje stany zapalne w organizmie.
Po opolskim festiwalu Młynarska zaszyła się więc w uzdrowisku, gdzie próbowała dojść do zdrowia. Czy się udało? Na razie można jedynie powiedzieć, że Agata "jest w lepszej formie".
- Kiedy wyszłam ze szpitala, Przemek przywiózł mnie tu, bo nie wyobrażałam sobie, gdzie indziej mogłabym dochodzić do zdrowia. Miałam rację, wyjechałam stąd dużo silniejsza. Przyjeżdżam tu częściej niż przed chorobą, dlatego jestem w coraz lepszej formie. A odrobina tęsknoty robi dobrze naszemu małżeństwu, bo Przemek ma swoją pracę i nie może być tu cały czas ze mną - kończy Młynarska.