Agata z "Rolnika" dementuje plotki. Zarzucano jej okropne rzeczy...
Agata Matuszewska (57 l.), hodowczyni bydła mlecznego, nie znalazła miłości w 11 edycji programu "Rolnik szuka żony". Nie zabrakło opinii, że mogła się lepiej postarać i nie rzucać swoich kandydatów od razu na głęboką wodę. Rolniczka postanowiła odeprzeć zarzuty, tłumacząc, że dla siebie samej też nie ma żadnej taryfy ulgowej.
Kiedy w 2014 roku TVP rozpoczęła emisję kupionego od Freemantle Media formatu "Rolnik szuka żony", nie brakowało opinii, że chodzi o znalezienie nie tyle żony, co wieloczynnościowego robota do gospodarstwa.
Zarzut powrócił w 11. edycji za sprawą Agaty Matuszewskiej...
57-letnia hodowczyni bydła mlecznego miała trudne życie. Odkąd krótko po trzydziestce została wdową, godziła prowadzenie gospodarstwa z wychowaniem czworga dzieci. A jeszcze przy tym wszystkim, jak wynika z jej wizytówki na Instagramie programu "Rolnik szuka żony", ma czas na fitness, tańce i oglądanie komedii romantycznych.
Mimo licznych zalet, nie tylko Agata nie znalazła miłości w programie, lecz jeszcze wywołała plotki, jakby sama była temu winna. Wśród widzów programu "Rolnik szuka żony" nie zabrakło opinii, że trochę przesadziła z wymaganiami wobec kandydatów.
Kiedy tylko Irek i Mirek znaleźli się na terytorium jej gospodarstwa, poleciła im umyć oborę. Wprawdzie rolniczka pracowała równo z nimi, jednak zdaniem niektórych widzów, nie tak powinno się traktować gości.
Pojawiły się zarzuty, że gdyby zamiast na intensywną pracę, przeznaczyła czas na rozmowy i pogłębianie znajomości z kandydatami, to może by coś z tego było…
W końcu Agata nie wytrzymała i podczas internetowej sesji Q&A wyjaśniła fanom, że ci, co się tak użalali nad ciężkim losem Irka i Mirka, mogliby zwrócić uwagę, że ona sama na żadną taryfę ulgową nigdy nie mogła liczyć:
"Kontrowersyjnym tematem było to, że szukałam parobka. Rzeczywiście, jak teraz oglądam te odcinki, to wyglądało to tak, jakbym tych facetów zaganiała tylko do pracy. Ale musicie wiedzieć, że właśnie tak wygląda mój dzień na co dzień. Wstaję i od rana do nocy jest praca przy gospodarstwie".
Jak wyznała Agata, przyzwyczaiła się liczyć tylko na siebie, a surowe warunki zahartowały ją. Tym bardziej chciała bez zbędnych ceregieli pokazać swoim kandydatom, w co się pakują:
"Ciekawe jest to, że mówiono o mnie, że zajadę dwóch chłopów, a ja od 25 lat robię to sama i jakoś daję radę (syn tylko trochę pomaga, bo ma swój warsztat samochodowy). Taka jest fabuła programu. Mieliśmy pokazać, jak wygląda nasze życie na gospodarstwie i ja to pokazałam".
Zobacz też:
Agata z "Rolnik szuka żony" przekazała nowinę. Jest zdruzgotana. "Nie pytajcie o..."
Agata z "Rolnika" powiedziała prawdę o programie. Jednego żałuje
Tak mieszka Agata z 11. edycji "Rolnik szuka żony". Oto gospodarstwo ulubionej rolniczki widzów