Agnieszka Chylińska zdobywa się na kolejne poruszające słowa. Nie tak to miało wyglądać
Agnieszka Chylińska świętuje 25-lecie pracy artystycznej, ale nie ukrywa, że za swój sukces zapłaciła wysoką cenę.
W piątek 7 sierpnia, zaśpiewała w Ostródzie, w niedzielę - w Mrągowie, 21 sierpnia zaś, wystąpi w Płocku. Agnieszka Chylińska (44 l.) nie kryje radości, że w końcu, po raz pierwszy od ogłoszenia pandemii i zamrożenia wszelkich wydarzeń kulturalnych, znów może mieć bezpośredni kontakt z publicznością.
"To tak, jakby ktoś dał ci szklankę wody po wielu tygodniach suszy" - powiedziała w wywiadzie w Dzień Dobry TVN.
Dla niej powrót do koncertowania był podwójnie ważny, gdyż to właśnie w tym roku piosenkarka świętuje wielki jubileusz 25-lecia swojej pracy artystycznej. Długo przygotowywała się do tej okrągłej rocznicy.
Zastanawiała się, jaki powinien być motyw przewodni jej jubileuszowego tournée po kraju. I choć ostatecznie wybrała cytat: "Warto było szaleć tak", pochodzący z jej największego hitu "Kiedy powiem sobie dość" (posłuchaj!), to jeszcze niedawno wydawało się, że Agnieszka wcale nie jest przekonana, iż rzeczywiście było warto.
Z licznych wywiadów, których udzielała w ostatnich latach, można było wnioskować, że za swój sukces zapłaciła bardzo wysoką cenę. Wokalistka zaczęła karierę jako 18-latka, rozpoczynając współpracę z zespołem O.N.A. i wydając debiutancki album "Modlishka".
"Przyszłam do firmy MJM w koszuli brata, z niewydepilowaną brwią, krzywym zgryzem, zgarbiona i się patrzyłam. Miałam poczucie, że jestem brzydactwem i chciałam do mikrofonu, żeby powiedzieć: ja tu jestem w konkretnej sprawie!" - mówiła. I dodawała: - "To nie była ściema, naprawdę byłam nieszczęśliwa, zbuntowana, zakompleksiona, miałam problemy ze sobą".
W tym samym czasie rzuciła naukę w liceum, choć wiedziała, że sprawia tym zawód rodzicom. Pani Barbara, nauczycielka-pedagożka, i pan Andrzej, dziennikarz muzyczny i sportowy, mieli obawy o przyszłość córki. I nie mylili się.
Choć Agnieszka z O.N.A. błyskawicznie osiągnęła sukces, spróbowała też wszystkiego, przed czym rodzice chcą ochronić swoje dzieci. Pojawił się alkohol, narkotyki, związek ze starszym mężczyzną.
"Pierwszy raz, pierwszy sztos, który od razu zostaje w psychice. Ciągnęło mnie: muszę być kultowa, muszę brać, pokazać, że nie pękam" - wspominała.
Swoje przeżycia wyrażała w piosenkach i kolejnych tatuażach. Po 8 latach tego wyczerpującego życia była już bardzo zmęczona. I miała za sobą małżeństwo z pracownikiem wytwórni Sony Music, Krzysztofem Krysiakiem.
Rozwiodła się, rozstała z zespołem i postawiła na solową karierę. Krótko po rozpadzie O.N.A. w jej życiu pojawił się Marek, grafik komputerowy. W 2006 roku zostali rodzicami Ryszarda. Ciąża była dla niej wybawieniem.
"Ktoś postawił na mojej drodze znak stop" - opowiadała.
Dla syna postanowiła zmienić życie. Suto zakrapiane alkoholem imprezy do rana zamieniła na sprzątanie i gotowanie. Przefarbowała włosy na blond, zaczęła ubierać się bardziej kobieco (sprawdź!).
W 2010 roku urodziła córkę Esterę, a trzy lata później Krystynę. Wydawało się, że w życiu rodzinnym odnalazła w końcu szczęście. Tymczasem ona dwa lata temu zaskoczyła wyznaniem:
"Bardzo chciałam być normalna i bardzo chciałam być w domu, a najbardziej smutne, że chciałam być w tym domu szczęśliwa" - powiedziała. I dodała: "Boga proszę głównie o to, żeby przeżyć dzień. (...) Życie ma różny kolor, ale czasami tej czerni jest za dużo i masz ten wybór, że albo się zachlać na śmierć, albo pójść w tango, albo napisać o tym piosenkę i negocjować z czasem (...) Gdyby nie moja ciekawość życia, to dawno by mnie nie było".
Dziś wciąż próbuje znaleźć równowagę, bo nie ukrywa, że jest uzależniona od sceny i publiczności:
"Potrzebuję adoracji, potrzebuję ludzi, ich spojrzenia, akceptacji, ja się o to biłam wiele lat (...). Każdy ma jakiś sposób na kojenie demonów w głowie. Dla mnie to są koncerty" - przyznaje szczerze.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: