Reklama
Reklama

Agnieszka Fatyga i Bohdan Gadomski: Ujawnił, co działo się w domu znanej aktorki

Kilka dni temu potwierdzono oficjalnie, że Michalina Olszańska zagra Violettę Villas. Z tej okazji jeden z dziennikarzy postanowił przypomnieć o swojej przyjaźni z jej matką, aktorką i piosenkarką Agnieszką Fatygą (60 l.). Przy okazji na światło dzienne wyszło kilka zaskakujących faktów.

Choć początkowo mówiło się, że w kapryśną diwę z Lewina wcieli się piosenkarka Margaret, producenci w końcu postawili na spodziewająca się pierwszego dziecka Michalinę Olszańską.

O wyborze przesądzić miał fakt, że lepiej od konkurentek prezentowała się w słynnym białym futrze, z którym gwiazda praktycznie się nie rozstawała.

Radości z takiej decyzji nie kryje znany łódzki dziennikarz Bohdan Gadomski. Uważa, że Michalina to "talent wszechstronny" odziedziczony po matce, którą on nie tylko się fascynował, ale i z którą łączyła go "długoletnia przyjaźń". Czas przeszły nie jest tutaj przypadkowy.

Reklama

Pod postem Gadomskiego głos zabrał Andrzej Rodan, pisarz, publicysta i historyk sztuki, wyjawiając, w jakiej atmosferze zakończyła się owa "długoletnia przyjaźń" Gadomskiego z Agnieszką Fatygą. Okazuje się, że dziennikarz obraził się na gwiazdę, bo... nie poczęstowała go posiłkiem.

"Pojechał do niej na wywiad. W trakcie wywiadu przerwa, bo ona razem z mężem musieli zjeść obiad. Bohdana nie zaprosili do stołu. Siedział sam, wyjął swoje kanapki przygotowane przez mamę i jadł. Fatygi nie zrozumieli tej delikatnej aluzji. Dalej żarli schabowe, ha ha ha. Jest to piękne opowiadanie. Brzmi jak anegdota, ale to prawda" - pisze Rodan.

Podkreśla, że Gadomski zniewagę zniósł z trudem, pielęgnując ją w sobie przez długie lata. Zaskoczony jest więc jego najnowszymi pochwalnymi postami...

"Ten afront wziął na klatę, ale kiedy mi to opowiadał to się trząsł ze złości. A teraz pisze o długoletniej przyjaźni, to jeszcze mu przypomnę, że od tych długoletnich nawet nie został poczęstowany kawą, czy herbatą. Niech się cieszy, że długoletni nie kazali mu wówczas zapłacić bilet za siedzenie na krześle, ha ha ha ha ha ha ha!".

***

Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy