Agnieszka Kaczorowska nagle zalała się łzami. Musi się gęsto tłumaczyć
Słowa Agnieszki Kaczorowskiej o "modzie na brzydotę" swego czasu wywołały w polskich mediach spore poruszenie. Teraz gwiazda "Klanu" nieoczekiwanie kolejny raz powróciła do tematu. W pewnym momencie emocje ją przerosły i aktorka zalała się łzami.
Agnieszka Kaczorowska jakiś czas temu opublikowała na Instagramie odważny wpis, który wywołał w polskich mediach ogromne poruszenie. Niefortunny post dotyczył bowiem wielu przedstawicieli rodzimego show-biznesu. Gwiazda "Klanu" za pomocą social mediów wyznała, że uważa siebie za "estetkę" i w związku z tym nie podoba jej się to, że zapanowała "moda na brzydotę".
Wyjaśniła także, że jej zdaniem hasła takie jak "bodypositive", promowane w sieci, często pojmowane są zbyt dosłownie.
Ten wpis nie mógł pozostać niezauważony. Koleżanki i koledzy po fachu od razu postanowili dopiec Kaczorowskiej. Internauci także ruszyli do komentowania.
Jakiś czas później, w rozmowie z serwisem "naTemat", Kaczorowska tłumaczyła się ze swojej wypowiedzi i stwierdziła, że nie do końca została dobrze zrozumiana, a "użycie słowa brzydota było niefortunne".
Teraz, po wielu miesiącach od wybuchu głośnej afery, celebrytka nieoczekiwanie wróciła do tamtych wydarzeń. Tancerka w podcaście TVP zatytułowanym "Bądźmy razem" skupiła się przede wszystkim na hejcie, który zaczął się po opublikowaniu przez nią słynnego posta. Niektóre wpisy bardzo dotknęły serialową Bożenkę.
"Prywatne wiadomości dostawałam od tych, którzy mają podobne poglądy co ja. Tylko w tamtym momencie niemodnie było się odezwać i powiedzieć, że mam sporo racji. Wiesz co, no byliby tak samo zlinczowani, jak ja, gdyby ktoś stanął po mojej stronie, bo ja zostałam zlinczowana" - żaliła się w rozmowie. W pewnym momencie aktorka nie potrafiła ukryć wzruszenia.
"Wiesz, jestem bardzo wrażliwą osobą po prostu i wydaje mi się, że jestem dobrym człowiekiem. Nigdy nie chciałabym nikogo zranić, tym bardziej, wiesz, lubię wyrażać swoje poglądy, lubię wyrażać swoje zdanie, jednocześnie zawsze z taką intencją dobra i wspierania ludzi" - tłumaczyła zapłakana Agnieszka Kaczorowska.
Przy okazji zaznaczyła jednak, że jej wypowiedź mogła zostać zinterpretowana mylnie, ponieważ była sformułowana dość nieprecyzyjnie i chaotycznie.
"Opublikowałam post na Instagramie, w którym podjęłam zbyt dużo tematów w jednym krótkim tekście. Zdecydowanie za mało je rozwinęłam, za dużo dałam metaforycznych określeń, co zostało bardzo mocno przekształcone, dopisano do tego ideologię, która kompletnie nie jest moja i trochę na podstawie tego, co ja napisała" - wyjaśniła w podcaście.
"Ja nie napisałam tego dobrze, to tak w dużym skrócie, przypięto do mnie jakieś takie łatki i poglądy, które nie są moje" - dodała.
Dziś przyznaje, że choć od głośnej afery minęło już trochę czasu, to jednak jej skutki ciągną się za nią do dziś.
"Trochę się to taką czkawką odbija cały czas i ludzie, którzy wracają do mnie i mówią: »Po latach zrozumiałam, co miałaś na myśli« ale są i tacy, którzy wracają i dalej nożami we mnie w komentarzach. Każdy ma taką granicę, ile może znieść i mi w pewnym momencie ta granica się przelała" - podsumowała.
Zobacz też:
Agnieszka Kaczorowska na plaży w obiektywie męża, Macieja Peli
Kaczorowska pofolgowała sobie na plaży. Takie sceny z mężem to dla niej nowość
Oto przepis Agnieszki Kaczorowskiej na udany związek. Przedstawiła 3 rady