Agnieszka Kotulanka podjęła kluczową decyzję! Teraz będzie tylko lepiej?
Dotąd to bliscy Agnieszki Kotulanki (60 l.) podejmowali próby walki z jej nałogiem. Ona sama wciąż do tego dojrzewała. Teraz postanowiła rozpocząć nowe życie.
Jej sąsiedzi wciąż widują ją na osiedlu, jak otulona kurtką idzie z zakupami lub wraca do swojego domu w towarzystwie córki. Jednak, jak udało się dowiedzieć "Na Zywo", niedługo Agnieszka Kotulanka nie będzie już pojawiać się na warszawskich Kabatach. Jak wynika z informacji tygodnika, aktorka podjęła decyzję o sprzedaży swojego mieszkania. Powodów jest kilka.
- Sytuacja finansowa Agnieszki nie jest łatwa - mówi znajomy rodziny. - Poza tym trudno jej walczyć z nałogiem, gdy każde jej potknięcie rejestrowane jest przez wystających pod jej domem paparazzich. We własnym domu przestała się czuć bezpiecznie. Wyprowadzając się, będzie mogła rozpocząć nowy rozdział - dodaje.
Problemy aktorki z alkoholem zaczęły się w 2005 r. To właśnie wtedy zakończył się jej wieloletni związek z Pawłem Wawrzeckim. Była to trudna miłość. Gdy się poznali, on był bowiem mężem innej. Czuł się jednak samotny, ponieważ jego żona Barbara Winiarska całą energię poświęcała na wychowywanie ich cierpiącej na porażenie mózgowe córki Ani.
Wyrzuty sumienia sprawiły, że gwiazdor dzielił życie pomiędzy żonę i Agnieszkę, którą pokochał. Nie potrafił jednak odejść. Gdy w 2002 r. Barbara zmarła, wydawało się, że zakochani oficjalnie rozpoczną wspólne życie, jednak nie udało się.
Kotulanka pozwoliła odejść miłości, ale gdy Paweł pokochał inną, zrozumiała swój błąd. Było już jednak za późno, a ona, odrzucona, coraz częściej zaglądała do kieliszka. Wkrótce uzależnienie zaczęło się odbijać na jej pracy. Nie pojawiała się na planie serialu "Klan", którego była gwiazdą, a gdy już przychodziła, bywała nieprzygotowana.
W końcu została wysłana na przymusowy urlop.Producenci liczyli, że ta klęska sprawi, iż zawalczy o siebie. Serial był przecież jej głównym źródłem utrzymania. Niestety, tak się nie stało i aktorka straciła pracę.
Od tego czasu walczy i znów upada, a jej dramat rozgrywa się na oczach całej Polski. Na szczęście nie jest w tych zmaganiach sama. Od początku ma wsparcie w córce, Katarzynie Sas-Uhrynowskiej (29 l.), która nie traci nadziei, że razem pokonają chorobę. To z jej inicjatywy w zeszłym roku aktorka poszła na terapię.
Córka nie tylko namówiła ją na leczenie i zawoziła na wizyty, ale podobno też opłaciła spotkania z terapeutą. Co więcej, aby jak najlepiej pomóc mamie, sama włączyła się we wspólnotę Al-Anon, przeznaczoną dla rodzin alkoholików. Jest ona niezwykle ważna dla zdrowia emocjonalnego członków rodziny osoby pijącej i pomaga lepiej zrozumieć ten problem.
To dzięki radom, które tam usłyszała, córka aktorki nie zdecydowała się zabrać mamy do siebie do domu. Najważniejsze było bowiem, aby aktorka sama odnalazła chęć do zmiany.
Jak podkreślają specjaliści od uzależnień, bliscy, choć to dla nich trudne, muszą pozwolić ukochanej osobie na porażki. Tylko wtedy, gdy dostrzeże ona konsekwencje życia w nietrzeźwości, ma szansę wyjść z nałogu. Nawet jeśli oznacza to cierpienie dla niej i rodziny. Dzięki trosce i mądrości swojego dziecka Kotulanka zaczyna sama decydować o swoim życiu. A pierwszą z decyzji jest sprzedaż mieszkania.
- Nowe otwarcie i rozpoczęcie "symbolicznego" nowego życia może być dla osoby uzależnionej korzystne - mówi tygodnikowi psycholog Sylwia Bartczak z Akademii Psychologii Pozytywnej. - Jednakże istnieje druga strona medalu. Nowe otoczenie (nie mury i dom, które zna, i w których czuje się u siebie) może być dodatkowym stresem i źródłem negatywnych emocji. Powinna mieć wsparcie najbliższych. Samotność nie jest sprzymierzeńcem wytrwania w trzeźwości - wyjaśnia.
To dlatego, jak twierdzi "Na Żywo", aktorka szuka nowego lokum obok domu córki. Mimo pierwszych sukcesów jeszcze długo będzie potrzebowała jej wsparcia.
***
Zobacz więcej materiałów