Reklama
Reklama

Agnieszka Kotulanka przerywa milczenie!

Agnieszka Kotulanka (57 l.) w końcu zabrała głos w sprawie wyrzucenia z "Klanu". Jej tłumaczenia są dość zaskakujące...

Aktorka ponad rok temu nagle zniknęła z serialu o rodzinie Lubiczów.

Jej bohaterka zachorowała i wyjechała na leczenie do Stanów.

Media donosiły, że w życiu prywatnym Kotulanki nie jest lepiej...

Od dawna mówiło się, że aktorka ma spore problemy z alkoholem, co potwierdził chociażby jej kolega z planu Tomasz Stockinger, który narzekał, że przez niedyspozycję Agnieszki nie zarabia, bo mniej gra.

Wszyscy mieli jednak nadzieję, że aktorka w końcu upora się z problemami i wróci na plan.

Po roku oczekiwania producenci stracili jednak cierpliwości i postanowili uśmiercić postać Krystyny.

Reklama

Do tej pory sama zainteresowana nie komentowała całego zamieszania wokół jej osoby.

W końcu dziennikarze "Faktu" złapali aktorkę, jak wychodziła z przychodni!

Okazuje się, że powodem jej rocznej nieobecności na planie była kontuzja barku, który uszkodziła podczas spaceru z psem!

"Nic nie będę komentować" - oświadczyła na początku rozmowy zdenerwowana Kotulanka.

Dalej daje się jednak nakłonić na pewne zwierzenia i dementuje plotki...

"Nikt mnie nie opuścił. Mam wielu przyjaciół. Na razie miałam taką przygodę z psem. Bark mi wyskoczył i teraz chodzę na rehabilitację.

Na razie o, tak tylko mogę ruszać ręką. Pies mnie pociągnął, było ciemno, potknęłam się i wywróciłam. Mam 2 psy. Nazywają się Maryśka i Lila.

Ale już naprawdę muszę iść. Dziękuję, nie chcę więcej żadnych wywiadów" - odparła.

Czyli to jednak nie problemy z alkoholem a z psem są powodem tego całego zamieszania...


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Kotulanka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy