Agnieszka Rylik: Taksówkarz nazwał mnie kur***. Spoliczkowałam go
Agnieszka Rylik (43 l.) w najnowszym wywiadzie opowiedziała o zaskakującym incydencie z udziałem taksówkarza i byłego narzeczonego.
Bokserka na ogól jest człowiekiem pokojowo nastawionym do świata. Gdy jednak puszczają jej nerwy, zaczyna być agresywna i... bije.
Tak było niedawno, gdy pewien taksówkarz jechał - jej zdaniem - zbyt wolno.
"Śpieszyłam się, a on jechał przede mną 20 kilometrów na godzinę i nie zjechał na wolny pas" - opowiada na łamach "Vivy".
"Zdenerwowałam się i zapytałam: 'Co ty robisz, baranie, masz przecież obok dwa pasy'. A on do mnie: 'Ty kurwo'. Spoliczkowałam go więc i czekałam na reakcję, zaciskając pięści, żeby nie połamać rąk".
Rylik przyznaje, że takich incydentów było więcej. Nerwy puściły jej także przy "poznańskim narzeczonym", którego początkowo chciała tylko spoliczkować, ręka jednak "zamknęła się w pięść".
"Moje zachowanie było reakcją na kłamstwo. Miał być w innym miejscu, a był w innym. A gdy ja się tam pojawiłam, tańczył z jakąś inną laską" - mówi bokserka, zdając sobie sprawę, że powinna bardziej kontrolować agresję i nie dopuszczać do utraty kontroli.
Z poznańskim narzeczonym się rozstała. Podobnie z mężem Krzysztofem, w którego jedynie rzucała talerzami. "Musiałam odreagować. Dusić coś w sobie to niezdrowe" - mówi z uśmiechem.
Andrzej, obecny warszawski narzeczony, powinien mieć się na baczności!
***
Zobacz więcej materiałów: