Agnieszka Włodarczyk o "Azja Express": "Ten program pokazuje nasze różne oblicza"
Agnieszka Włodarczyk (35 l.) i Maria Konarowska (36 l.) świetnie dogadywały się na planie „Azja Express”, ale nawet w tak dobranej parze przyjaciółek czasem zdarzały się zgrzyty. Czy program zmienił ich relacje?
"Azja Express" to prawdziwy hit jesiennej ramówki TVN. I choć z programu odpadli lubiani przez widzów Majdanowie, to i tak co środę przed ekranami telewizorów zasiada ogromna rzesza fanów show. Celebryci, którzy wzięli udział w "AE" budzą skrajne, czasem negatywne emocje.
Przekonała się o tym Renata Kaczoruk, której zachowanie nie spodobało się wielu internautom. Ci otwarcie krytykują konkubinę Wojewódzkiego na forach i w komentarzach. Ona sama chyba nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś mógł jej nie polubić i konsekwentnie tłumaczy, że to wina... złego montażu.
"Dotarło do mnie, że jako uczestnicy programu jesteśmy tylko narzędziami w rękach produkcji. Tworzymy spektakl, show musi epatować emocjami, być pełne konfliktów. I to jest konsekwentnie prowadzone" - powiedziała w wywiadzie dla "Pani".
Nieco inne zdanie ma Agnieszka Włodarczyk, która w "Dzień Dobry TVN" przyznała, że nie była w stanie za każdym razem wypaść doskonale przed kamerami. Godzi się z tym, że telewizja nie zawsze pokazuje wyłącznie to, co w nas dobre.
"Nawet jeżeli nie jestem do rany przyłóż, to też jestem sobą. Ten program pokazuje nasze różne oblicza. Ja też widzę siebie taką, jaka jestem. To jest obnażające" - mówiła.
Nie czuła się zła i przez większość czasu towarzyszyły jej dobre emocje, ale były też chwile słabości. Wówczas nie chciała robić dobrej miny do złej gry i udawać, że wszystko jest w porządku. Tak było w ostatnim odcinku. Włodarczyk pokłóciła się ze swoją partnerką Marysią. Czy coś zmieniło się w ich relacji?
"Na pewno bardziej się poznałyśmy. Głębiej. Poznałam Marysi ciemniejsze strony, a ona moje. Ale da się z tym żyć i dalej się przyjaźnimy" - zdradziła aktorka.
Przy okazji wyjawiła, jak wyglądała praca na planie. Mimo że uczestnicy czasem nie chcieli, by niektóre sytuacje były rejestrowane przez kamery, to i tak nie mieli wyboru.
"Czasami był płacz. Też nie chciałyśmy, żeby to wszystko pokazywały kamery, ale na to się zgodziłyśmy. Więc nie miałyśmy na to wpływu. Obecność kamer też była dodatkowo stresująca" - zdradziła.
***
Zobacz więcej materiałów