Agnieszka Włodarczyk zafundowała sobie botoks. Zaledwie 4 tygodnie po porodzie…
Agnieszka Włodarczyk postanowiła zminimalizować wpływ ciąży na organizm i krótko po porodzie zdecydowała się na zabieg wygładzający.
Agnieszka Włodarczyk i jej partner Robert Karaś na początku lipca powitali na świecie synka, któremu nadali imię Milan. Aktorka (zobacz!) nie ukrywa, że zaskoczyły ją niektóre zmiany, jakie zaszły w jej organizmie w tracie ciąży i po porodzie. Nie ze wszystkimi od razu dała sobie radę.
W przypadku laktacji konieczne okazały się rady, którymi inne mamy chętnie dzieliły się na Instagramie. W końcu ilość wskazówek i sugestii na temat macierzyństwa przerosła Agnieszkę, która uprzejmie poprosiła, by pozwolono jej od czasu do czasu podjąć samodzielną decyzję w sprawie opieki nad maluszkiem.
Od porodu minęły ciut ponad 4 tygodnie, a Włodarczyk nie jest do końca zadowolona z tempa, w jakim jej ciało wraca do formy sprzed ciąży. Głównym problemem są oczywiście nadprogramowe kilogramy. Agnieszka, jak sama przyznała, w ciąży przytyła 20 kilogramów, a kiedy tydzień po porodzie weszła na wagę, zorientowała się, że ubyło jej tylko 8. Kolejnym wyzwaniem jest odzyskanie płaskiego brzucha i z tym, jak przewiduje aktoka, trochę się zejdzie. Jak wyznała na Instagramie:
W tej sytuacji Włodarczyk postanowiła ogarnąć chociaż te elementy, które relatywnie łatwo poddają się zabiegom regeneracyjnym. Podjęła decyzję, która wielu mamom może wydać się kontrowersyjna.
Postanowiła poddać się zabiegowi popularnie nazywanemu "botoksem na włosy". Wypadające i matowiejące włosy to problem, z którym mierzy się wiele kobiet w ciąży i świeżo upieczonych mam. Rozwiązaniem problemu ma być odbudowa zniszczone struktury włosa poprzez wtłoczenie w kosmyki składników odżywczych, głównie kolegenu, kwasu hialuronowego i wyciągu z jagód acai.
Zabieg ten jest reklamowany jako bezpieczny dla kobiet w ciąży i karmiących piersią, a z botoksem na twarz łączy go tylko nazwa. Ten, któremu poddała się Agnieszka, nie ma nic wspólnego z toksyną botulinową. Sformułowanie „botoks na włosy” wzięło się stąd, że efektem ma być wygładzenie. Z tą różnicą, że nie skóry, lecz włosów.
Najważniejsze, że Włodarczyk jest zachwycona efektem. Jak dała do zrozumienia na InstaStories, rezultat mógłby być nieco bardziej powalający, ale biorąc pod uwagę stan wyjściowy i tak jest dużo lepiej niż było:
***