Aktor z "M jak miłość" zostawił rodzinę i wyjechał
Jacek Lenartowicz, właściciel klubu Oaza w serialu "M jak miłość", przed laty zostawił w Australii żonę i synka Eryka. Jak dzisiaj tłumaczy swoje zachowanie?
- Nie zawsze układa się tak jak chcemy - mówi w rozmowie z magazynem "Na żywo". - Moja była żona też jest aktorką, wyjechaliśmy po lepszą przyszłość, ale nasze drogi się rozeszły. Wróciłem do Polski w 1998 roku i poza jedną wizytą w Australii nie widziałem syna przez 5 lat.
Obecnie aktor widuje go częściej - chłopiec od ponad roku mieszka z matką w Warszawie.
Relacja Lenartowicza z synem nadal jest kiepska. Pierwsze spotkanie było bardzo trudne.
- Wciąż próbujemy znaleźć płaszczyznę porozumienia, bo nasze relacje są w pewien sposób zachwiane. Ale kocham Eryka, tak, jak pozostałe dzieci. Staram się swoje uczucia dzielić równo.
Po rozstaniu z pierwszą żoną aktor sądził, że nie ułoży sobie już życia u boku innej kobiety. Jego przeznaczeniem okazała się jednak Katarzyna. - Mężczyźni nie są aż takimi twardzielami, jak się wydaje. Rozpad pierwszej rodziny był dla mnie traumą. Nie wierzyłem, że mogę ułożyć sobie życie od nowa. Byłem wypalony.
Jak sam podkreśla, "niespodziewanie zakochał się". - Piękna blondynka ujęła mnie nie tylko wyglądem, ale i charakterem. Wahałem się i miałem wielkie opory, czy mogę związać się z kobietą 19 lat od siebie młodszą. Widocznie pisana była nam wspólna przyszłość, bo dzisiaj jesteśmy szczęśliwym małżeństwem.