Ale niezręczna wpadka w "Pytaniu na śniadanie". Bralczyk nie krył oburzenia
W programie "Pytanie na śniadanie" już wielokrotnie dochodziło do wpadek, ale dawno nie było tak niezręcznie, jak dzisiaj. Jerzy Bralczyk dosadnie ofuknął prowadzącego, Tomasza Tylickiego. Sytuację próbowała ratować Katarzyna Pakosińska. Tym razem nie poszło o kwestie poprawności językowej.
W śniadaniówce TVP już wiele razy dochodziło do sytuacji, które budziły kontrowersje widzów. Program "Pytanie na śniadanie" przeszedł w zeszłym roku spore zmiany i nie wszystkie zostały dobrze przyjęte. Popularności nie przyniosły mu też publiczne wypowiedzi byłej szefowej, czyli Kingi Dobrzyńskiej.
Obecnie szefową formatu jest Barbara Dziedzic. Wydania prowadzi aż pięć par prowadzących, między innymi Katarzyna Pakosińska i Tomasz Tylicki. Ten duet także nie ustrzegł się wpadek i problemów na antenie, ale dziś dziennikarz popadł w niemałe tarapaty. Wszystko przez Jerzego Bralczyka - słynnego językoznawcę, który jednak tym razem miał do prowadzącego pretensje zupełnie niezwiązane z zasadami języka polskiego.
Jerzy Bralczyk, specjalista od języka o niekwestionowanym dorobku, sam w ostatnich latach nie ustrzegł się kontrowersji. Obecnie wielu innych językoznawców, publicystów oraz pisarzy zarzuca mu archaiczne poglądy i zupełnie przestarzałe podejście do zmian, którym naturalnie poddaje się język.
Wszystko przez jego wypowiedzi o zwierzętach, szczególnie niedawne słowa na antenie TVP Info, ale też o nazewnictwo dotyczące osób o ciemnym kolorze skóry, a nawet... niezgodę na nazywanie śląskiego językiem (a nie gwarą).
Bralczyk pojawił się 20 lutego w "PnŚ" tym razem nie ze względu na swoje zainteresowania zawodowe, lecz jako przyjaciel Ewy Złotowskiej - aktorki, która 8 lutego świętowała 80. urodziny. Twórcy śniadaniówki zrobili artystce niespodziankę i do studia zaprosili jej bliskich, w tym właśnie językoznawcę. Zapowiadała się więc miła rozmowa, która jednak szybko przybrała bardzo zły obrót.
Rozmowę ze Złotowską i Bralczykiem prowadzili Tylicki i Pakosińska. Prowadzący "PnŚ" próbował dopytać ich, jak udało się im być aktywnymi zawodowo tak długo.
"Pani Ewa i pan profesor są świetnym przykładem takiej dobrej przyjaźni, która trwa przez lata, ale też tego, że można być aktywnym zawodowo bardzo długo. Więc chcielibyśmy zapytać o tę receptę" - zagaił Tylicki.
Pytanie było sformułowane bardzo grzecznie, ale Bralczyk - który w maju tego roku będzie obchodził 78. urodziny - zareagował na nie bardzo nerwowo.
"Nie wiem, czy to wypada. Możemy to powiedzieć, ale my jesteśmy przecież bardzo młodzi. To prawda i jeszcze przed nami jest bardzo dużo. Dlatego też tę przymówkę odbieram trochę niedobrze" - ogłosił językoznawca.
Tylicki próbował się jeszcze tłumaczyć i zapewniał, że miał dobre intencje, ale Jerzy szybko mu przerwał:
"Pytają czasami mnie też: »Czy pan jeszcze...«. I już przestaję słuchać" - grzmiał Bralczyk.
Nastrój próbowała załagodzić Pakosińska:
"Takie teksty raczej zamykają" - zasugerowała prowadząca.
"No właśnie. Więc my jeszcze i długo, i długo jeszcze" - zaznaczył profesor.
A waszym zdaniem miał powody do wzburzenia?
Zobacz też:
Zwrot akcji w "TVP". Kontrowersyjna szefowa "PnŚ" wraca