Aleksander Kwaśniewski naprawdę powiedział to o córce i wnukach. Jacoń nie wytrzymał, a teraz się kaja...
Piotr Jacoń (47 l.) w rozmowie z Aleksandrem Kwaśniewskim (68 l.) w programie „Bez polityki” mocno zaatakował polityka po jego wyznaniu co do chęci posiadania wnuków. Na dziennikarza spadła fala krytyki, dlatego ostatecznie przyznał się, że wyszedł poza właściwe dziennikarzowi ramy obiektywizmu i na ochotnika mianował się stroną oceniającą. Na pewno tylko o to chodzi?
Piotr Jacoń przeprowadził niedawno wywiad z były prezydentem RP, Aleksandrem Kwaśniewskim. Zgodnie z tytułem programu „Bez polityki”, poruszyli kwestie spoza tego obszaru. Na pytanie Jaconia, czy Kwaśniewski rozmawia z córką, Olą Kwaśniewską, obecnie jedną z prowadzących programu "Miasto Kobiet", na temat nowej roli kobiety w społeczeństwie, polityk dał do zrozumienia, że w teorii ze wszystkim się zgadza, ale tak prywatnie, w głębi serca marzy o wnukach.
Jacoń skomentował wypowiedź byłego prezydenta słowami: "O rany, ale powiedział pan teraz…". Na tym się jednak nie skończyło, ponieważ Kwaśniewski zdawał się uważać, że ma prawo do swojego zdania, Jacoń postanowił go nakierować. Powołał się przy tym na opinię samej Aleksandry Kwaśniewskiej, której zdarzało się zabierać głos w sprawach dotyczących rodziny i prawa każdego człowieka do budowania jej w taki sposób, jaki uważa za stosowny.
"Ja w ogóle zastanawiam się, czy tego tematu dotykać. Ten ostatni wywiad Oli jest o nie-macierzyństwie, o prawie do nie-macierzyństwa, czyli o tym, że wszyscy wokół pytają: "A dlaczego? A kiedy? Dlaczego nie? A kiedy będą dzieci?" I teraz pan siada obok mnie i mówi: "Wnuki to bym chciał" - wyznał Jacoń.
W tej sytuacji Kwaśniewski już tylko ograniczył się do bronienia prawa do posiadania osobistej opinii. Jak wyjaśnił, w pełni rozumie argumentację córki, ale serce kieruje się własnymi porywami. Jacoń jednak nie odpuszczał:
"Nie wiem, czy pan w pełni rozumie, bo ona pewnie nie chce słyszeć takich tekstów".
Były prezydent odpowiedział polubownie, że córka „nie chce tego słyszeć i dlatego już o tym nie rozmawiamy". Po czym, ponieważ Jacoń nadal naciskał, dodał:
"To przepraszam wszystkich, moją córkę w szczególności".
Dzień po rozmowie, która odbyła się 2 lipca, przeprosić postanowił też Jacoń. Jak wyznał na Instagramie, zrozumiał, że wykroczył poza ramy dziennikarskiego obiektywizmu:
"Wyszedłem z roli. Oceniłem, a właściwie skrytykowałem kogoś za jego pogląd. Nie powinienem. Wystarczyło wyrazić pogląd własny - w tym przypadku przeciwny. Ale im dłużej myślę o tej rozmowie, tym bardziej czuję mój błąd gdzie indziej. Uzurpacja. To słowo nade mną wisi. Przypisałem sobie prawo do obrony postawy Oli, nie pytając jej o zdanie, zabierając głos w jej imieniu... To kardynalny błąd".
Może rzeczywiście lepiej zacząć oceny samego pomysłu, by dwóch mężczyzn omawiało i komentowało wybory życiowe jakiejkolwiek kobiety za jej plecami i dyskutowało, co chciałaby usłyszeć, a czego nie. Szczególnie w kraju, gdzie i tak nie brakuje polityków, publicystów, działaczy i duchownych, zapewniających, że wiedzą, co kobiety myślą, czego pragną i jak się czują, o wiele lepiej niż one same…
Zobacz też:
Piotr Jacoń ujawnił treść wiadomości od Daukszewicza. Mocne oskarżenie
Piotr Jacoń apeluje do Kościoła: „Dajcie naszym dzieciom święty spokój”