Aleksander Kwaśniewski wyznał prawdę po 18 latach. Decyzja należała do Jolanty
Aleksander Kwaśniewski (68 l.) po dwóch kadencjach miał zostać zastąpiony przez swoją żonę - która według wielu wyrażała chęci, aby wziąć udział w kolejnych wyborach. Ostatecznie Jolanta nie kandydowała w 2005 roku. Prawda wyszła na jaw dopiero teraz, 18 lat po zdarzeniu. Słowa byłego prezydenta rzucają światło na sytuację.
Aleksander Kwaśniewski nie jest już związany z polityką - mimo to chętnie komentuje to, co dzieje się w kraju. Raz na jakiś czas wypowiada się również na temat życia osobistego. Prywatnie mąż i ojciec, w pewnym momencie przestał grać pierwsze skrzypce na politycznej scenie. Były czasy, że plotkowano o oddaniu "korony" jego żonie, Jolancie Kwaśniewskiej.
W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim, która miała miejsce na antenie Radia Zet, Aleksander wyznał, że małżonka nie zdecydowała się na wzięcie udziału w wyborach w 2005 roku z jednego konkretnego powodu. "Moja żona nie jest politykiem i nigdy nie widziała siebie w takiej roli. Jest świetna w działaniach społecznych, charytatywnych itd. Jej decyzja, by nie ulec naciskom, zachętom wynika z szacunku do polityki" - mówił.
Choć w tamtym czasie wielu sądziło, że to Aleksander Kwaśniewski odciągał Jolantę od kandydowania, wygląda na to, że decyzja została podjęta w pełni świadomie przez samą Pierwszą Damę. Według byłego prezydenta to oznaka ogromnej dojrzałości.
"Gdyby moja żona była prezydentem, to byłaby całkiem dobrym prezydentem, bo znam ją, wiem, jaką ma energię" - podkreślał, że sam ma na ten temat pewne zdanie, ale nigdy nie chciał jej do niczego zmuszać.
Ponadto Aleksander wie, z jaką odpowiedzialnością związana jest ta praca. Mimo to był gotowy zawsze wspierać partnerkę. Jak wyznał w tej samej rozmowie:
"Jest u nas bardzo partnersko, ale [Jolanta przyp. red.] ma pozycję współrządzącego w pełni. Stworzyliśmy wspaniałe, partnerskie małżeństwo, które w tym roku będzie obchodziło 44-lecie".
Para pokonała wspólnie wszelkie przeszkody - nawet różnice w podejściu do wiary. Okazuje się, że 44 lata temu tylko Jolanta Kwaśniewska wypowiedziała końcówkę przysięgi małżeńskiej odwołującą się bezpośrednio do chrześcijańskiego Boga. Aleksander Kwaśniewski nie robił tego. Jako ateista chciał pozostać w zgodzie ze sobą.
W wywiadzie udzielonym swojej córce - Aleksandrze Kwaśniewskiej, na łamach magazynu "Viva" ujawnił, jak czuje się jako niewierzący. Jak sam przyznaje, w niektórych momentach zazdrości drugiej stronie.
"Ja nie cierpię z tego powodu [braku łaski wiary - przyp. red.], choć są momenty, w których uważam, że wierzącemu jest łatwiej. Szczególnie jak przemawiam na pogrzebach przyjaciół czy bliskich znajomych, to chciałoby się powiedzieć z przekonaniem, że spotkamy się jeszcze, że dokończymy rozmowy. Ja w to nie wierzę. To, co mogę im zaoferować, to że dopóki żyję, będę o nich pamiętał" - zaznaczył były prezydent.
Dodał, że nie obawia się braku niczego po drugiej stronie, a smutnego końca po tej.
"Jeżeli czegoś się obawiam, to przewlekłych chorób, a jeszcze bardziej, że może nie pracować głowa, że istnieję fizycznie, ale nie ma ze mną kontaktu" - wyjaśnił córce.
Czytaj też:
Kwaśniewscy są małżeństwem już 44 lata. "Nie była to łatwa droga". Oto ich sekret
Aleksander Kwaśniewski wspomina występ Edyty Górniak na Euro 2002. "Trudno było ocenić, co to jest"
Kwaśniewska po latach dowiedziała się prawdy. Tata wszystko jej wyjaśnił