Alicja: Ani słowa o Colinie
Alicja Bachleda-Curuś (28 l.), opowiadając o synku i swoim życiu w Los Angeles, nie wspomina już ani słowem o Colinie Farrellu, ojcu swojego dziecka.
Kiedy ostatnio "Dzień Dobry TVN" namówiło Alę na świąteczną rozmowę w jej rodzinnym Krakowie, aktorka chętnie opowiedziała o swoim życiu w USA. Stwierdziła, że "pasuje do Hollywood".
"Jestem szczęśliwa" - przekonywała. Przyznała, że na początku czuła się w Los Angeles obco, jednak jej synek Henry Tadeusz sprawił, że to miasto stało się jej bliższe.
"To jest mój drugi dom, a staje się być może tym pierwszym" - mówiła. Zapytana, czy ktoś pomaga jej w wychowywaniu Henia, odparła: "Mam tyle szczęścia, że mam panią do pomocy co jakiś czas. Ale to jest taki moment w życiu, że chcę być z synkiem jak najczęściej, więc każdą chwilę spędzam z nim".
Niestety, aktorka nawet słowem nie zająknęła się o ojcu Henia, Colinie Farrellu. Czyżby nie pomagał jej w wychowywaniu malucha?