Alicja Bachleda-Curuś nie liczy na alimenty od Colina Farrella. Aktorka ma ogromny majątek
Alicja Bachleda-Curuś (39 l.) pomimo tego, że nie gra w zbyt wielu zagranicznych produkcjach, może pochwalić się ogromnym majątkiem. Jej rodzina od wielu lat prowadzi interesy na Podhalu. Jak się niedawno okazało, jest nawet bogatsza od Colina Farrella.
Alicja Bachleda-Curuś oraz Colin Farrell poznali się w 2008 roku, kiedy pracowali na planie "Ondine". Wtedy zrodziło się między nimi uczucie. Para doczekała się nawet dziecka. Niestety ich relacja nie przetrwała próby czasu. Chociaż byli zakochani, od lat już nie są razem. Za to w wielu wywiadach przyznają, że są sobie bliscy i wzajemnie się wspierają.
Zobacz też: Alicja Bachleda-Curuś ma problem. Syn nie chce uczyć się języka polskiego!
O Alicji Bachledzie-Curuś zrobiło się znowu głośno, kiedy jej syn Henry Tadeusz pojawił się w towarzystwie ojca Colina Farrella na 95. gali wręczenia Oscarów w Los Angeles. Dla kobiety musiało to być niesamowite przeżycie.
Niedawno polskie media postanowiły bliżej przyjrzeć się majątkowi Bachledy-Curuś. Okazuje się, że kobieta nie musi liczyć na alimenty od Farrella, ponieważ jej rodzina jest od niego bogatsza.
Tygodnik "Na Żywo" wyliczył, iż majątek ojca aktorki wynosi około 100 milionów złotych, z kolei stryj Alicji, który jest przedsiębiorcą, ma mieć na swoim koncie ponad 305 milionów złotych. Według informacji, które pojawiły się na portalu dziennikpolski24.pl, majątek najbliższej rodziny aktorki oszacowano na 1,3 miliarda złotych. Nie ma się co temu dziwić - rodzina Bachledy-Curuś od wielu lat prowadzi intratne biznesy na całym Podhalu.
Z kolei majątek Colina Farrella ma wynosić skromne 30 milionów dolarów. W związku z tym Alicja nigdy nie wystąpiła do sądu o przyznanie alimentów na Henry'ego Tadeusza.
Alicja Bachleda-Curuś od lat starała się, by jej syn Henry Tadeusz płynnie mówił po polsku. Aktorka włożyła w to wiele wysiłku. Niestety wyzwanie okazało się zbyt trudne i chłopiec woli rozmawiać w języku angielskim.
"Mimo że zależało mi bardzo, żeby mówił głównie po polsku, język angielski przychodził mu łatwiej, słyszał go wokół, a ja z kolei chciałam się móc z nim jak najszybciej porozumieć. Poszłam na kompromis" - mówiła Alicja.
Chłopak postanowił opracować sprytny plan. Okazuje się, że kiedy miał przyjechać do Polski, uczył się gotowych zwrotów tak, by szybko porozumieć się z dziadkami.
"Przygotowuje sobie całe wypowiedzi, jak ma jechać do dziadków, strasznie go to cieszy" - dodała aktorka.
Zobacz też:
Alicja Bachleda-Curuś adoptowała drugiego już kundelka. Fani zachwyceni!
Oscary 2023. Najpiękniejsze kreacje na "szampańskim" dywanie. Cekiny, błysk i jasne kolory