Alicja Bachleda-Curuś nie ma zbyt wiele propozycji zawodowych w USA
Alicja Bachleda-Curuś (32 l.) ma prawo czuć się rozczarowana. Swoją karierę wiązała przede wszystkim z USA, jednak tam nie wiedzie jej się ostatnio zbyt dobrze. Nie ma za wiele zawodowych propozycji. Czy to oznacza, że na stałe wróci do Polski? Jest jeden problem.
W Polsce Alicja Bachleda-Curuś nadal postrzegana jest jako ta, która swoją karierę wiąże przede wszystkim z amerykańskim rynkiem filmowym. Co prawda niedawno zagrała w jednej z rodzimych produkcji, ale jej fanom wydawało się, że to tylko jednorazowa sprawa. Teraz okazuje się, że niekoniecznie!
Wiele wskazuje na to, że aktorka już na stałe osiądzie w Polsce. Za oceanem nie wiedzie jej się tak świetnie, jak kiedyś. Dostaje coraz mniej propozycji zawodowych. Ostatnio zagrała w "Breathe", który został uhonorowany Nagrodą Publiczności dla Najlepszego Krótkometrażowego Filmu, ale nie może liczyć na angaż przy wysokobudżetowych hitowych produkcjach.
"Tam raczej ona już nie ma pracy. Tam jej chyba już nikt nie zatrudnia, więc to jest bardzo dobry pomysł, żeby grała w Polsce. Tutaj coś znajdzie, bo jest w aureoli hollywoodzkiej gwiazdy" - mówi Karolina Korwin-Piotrowska w rozmowie z "Super Expressem".
Dodaje, że teraz Bachleda-Curuś powinna skupić się na pracy w Polsce. Jest tu doceniana, chętnie zapraszana na celebryckie imprezy i zatrudniana do kampanii reklamowych.
Aktorka doskonale zdaje sobie z tego sprawę i coraz częściej bywa w kraju nad Wisłą. Jest jednak jeden poważny problem. Wraz z nią w Polsce więcej czasu spędza syn Henry. Jego ojcu, Colinowi Farrellowi, bardzo zależy na tym, by regularnie i bez przeszkód widywać syna. Z pewnością byłoby mu więc nie w smak, gdyby Alicja oświadczyła, że na stałe przeprowadza się do ojczyzny.
Artystka stanęła przed dylematem. Trudno jej będzie pogodzić życie zawodowe i prywatne. Oby udało się znaleźć satysfakcjonujące rozwiązanie!