Alicja Bachleda-Curuś: rodzina naciska, by wreszcie wyszła za mąż?
Alicja Bachleda-Curuś (32 l.) wcale nie spieszy się przed ołtarz, choć wie, że rodzina chętnie pobawiłaby się na jej weselu. Wszyscy nie mogą doczekać się momentu, aż aktorka oznajmi, że się zakochała i wkrótce wyjdzie za mąż.
O tej rodzinie mówi się, że to góralska arystokracja. Cieszy się wielkim poważaniem pod Tatrami od ponad czterech stuleci! Są rodem potężnym, wpływowym, ale nade wszystko przywiązanym do tradycji - góralskiej i katolickiej. Pamiętamy, jak w 1997 roku podczas pielgrzymki Jana Pawła II Adam Bachleda-Curuś, wtedy burmistrz Zakopanego, składał pod Wielką Krokwią w imieniu wszystkich górali hołd naszemu papieżowi. Szczerze, prosto z serca. Bo co w głowie, to na języku.
Wiadomo, jaki u górali jest szacunek do rodziny. Jest święta! Nie toleruje się zdrady, rozwiązłości, rozwodów. Mąż i żona mają się kochać, zgodnie pracować, by w ich domu niczego nie brakowało i razem wychowywać dzieci. Najlepiej, żeby było ich dużo. I wtedy rodzina jest silna, zdolna oprzeć się wszelkim przeciwnościom.
Zasady te są proste i piękne. Ale jednak z wcielaniem ich w życie nawet góralom idzie coraz oporniej. Przykład pierwszy z brzegu: Sebastian Karpiel-Bułecka (39 l.). Góral najprawdziwszy z krwi i kości, pięknie śpiewa, pięknie mówi, zwłaszcza o miłości do swojej kilkumiesięcznej córeczki Tosi, ale do żeniaczki z Pauliną Krupińską (28 l.) mu się nie spieszy.
Nie lepiej rzecz się ma z Alicją Bachledą-Curuś. Już od kilku lat jest mamą, ale na ślubnym kobiercu nie stanęła. Poza tym od dawna nie mieszka z ojcem swego synka. Co muszą myśleć sobie jej rodzice, Lidia i Tadeusz?
Wiadomo, że świat się zmienia, że nic nie jest dziś takie jak kiedyś, ale oni chcieliby oglądać już wnuki...
Alicja zawsze mogła na nich liczyć. Zawsze też miała wszystko, o czym tylko mogła sobie zamarzyć. Jej tata, wiceminister i główny geolog kraju, latami przebywał razem z rodziną na placówkach dyplomatycznych. Wraz z żoną zadbali o staranne wykształcenie córki i syna, o to, by mówili w kilku językach obcych.
Alicja od najmłodszych lat marzyła o karierze aktorskiej. Wyjątkowa uroda tylko jej to ułatwiła. Najpierw zagrała w Panu Tadeuszu Andrzeja Wajdy. Potem pojawiała się w meksykańskich i niemieckich produkcjach, by na koniec trafić do Hollywood. Dostała rolę u boku irlandzkiego aktora Colina Farrella (39 l.). I wtedy wszystko się posypało.
Czytaj dalej na następnej stronie
Pojawienie się na świecie Henry’ego Tadeusza (6 l.) namieszało w życiu Alicji. Jej rodzice mieli nadzieję, że przynajmniej ustabilizuje się życiowo. Wydawało się, że są o krok od ślubu i wielkiego, góralskiego weseliska. Niestety. Związek z Irlandczykiem okazał się bańką mydlaną.
Rodzina nawet nie miała czasu namartwienie się tym, ponieważ wkrótce okazało się, że tata Alicji jest chory na białaczkę! Wszyscy, jak to górale, stanęli na wysokości zadania. Zaangażowali się w akcję oddawania szpiku kostnego. Dzięki temu znaleźli dawcę szpiku dla mężczyzny.
Dziś po groźnej chorobie pozostało tylko wspomnienie. Gdyby jeszcze można było zrobić jakieś pospolite góralskie ruszenie i znaleźć Alicji męża... A przy okazji również żonę dla jej starszego brata.
Kilka lat temu ten znakomity pilot zakochał się w Miss Polonia 2012 Paulinie Krupińskiej. Wydawało się, że ślub jest kwestią czasu, że przynajmniej syn sprawi, że Lidia i Tadeusz będą spokojnie myśleć o przyszłości rodziny. Niestety, związek się rozpadł.
Tradycyjnie rozumiany honor rodu ratują na razie tylko synowie Adama Bachledy-Curusia, czyli stryjeczni bracia Alicji. Oni już dawno pozakładali rodziny. Ale co będzie z Alicją i z Tadeuszem?
Mama i tata bardzo się martwią, że dzieci, mimo upływu lat, ani myślą iść w ich ślady. Czy pociesza ich to, że Alicja świetnie sobie radzi w Los Angeles? Że ma tam firmę?
Z pewnością zadowoleni są z tego, że ostatnio postanowiła robić interesy także w Polsce. Zaczęła projektować własną biżuterię. Na pewno pięknie prezentowałaby się w niej na ślubnym kobiercu...