Alicja Bachleda-Curuś wywróci całe życie do góry nogami?
Alicja Bachleda-Curuś (34 l.) przez ostatnie lata zagrała zaledwie w kilku amerykańskich produkcjach i to mało znaczące role. Aktorka szuka dla siebie alternatywy. I chyba właśnie ją znalazła...
Ostatnio jest bardzo zabiegana. Mimo to próżno wypatrywać jej na planie filmowym.
Alicja Bachleda-Curuś niedawno odwiedziła Meksyk. Była tam z mamą Lidią i synkiem Henrym Tadeuszem (9).
Chciała pokazać mu miasto Tampico, w którym się urodziła. Jej tata Tadeusz, który jest z wykształcenia geologiem, przez sześć lat wykładał na jednej z tamtejszych uczelni. Dzieciństwo małej Alicji było więc pełne meksykańskich akcentów.
"Na komodzie w domu rodziców stały kolorowe figurki, na ścianach wisiały barwne obrazki. A tata uczył mnie meksykańskich piosenek i kolęd, które potem śpiewałam w czasie świąt Bożego Narodzenia. To były czasy!" – wspominała aktorka w jednym z wywiadów.
W 2008 roku została honorową obywatelką Tampico, nic więc dziwnego, że swoją krainę dzieciństwa chciała pokazać synkowi.
Aktorka nie zapomina też o ukochanym, koszykarzu Marcinie Gortacie (34 l.), który mieszka w Waszyngtonie. Dzielące ich trzy i pół tysiąca kilometrów starają się pokonywać, jak najczęściej jest to możliwe. W końcu nawet największe uczucie słabnie, kiedy nie można choćby wziąć się za ręce.
Alicja dba o ten związek. Chce razem z Marcinem budować przyszłość. A ta rysuje się zupełnie inaczej niż można by się spodziewać! Alicja
Bachleda-Curuś właśnie kończy studia. Początkowo chciała kontynuować psychologię, którą przerwała z powodu ciąży, ale ostatecznie zdecydowała się pójść za głosem serca i wybrała historię sztuki. Wkrótce czeka ją obrona pracy magisterskiej.
Ktoś mógłby zapytać: po co jej to, skoro jest popularną i wciąż młodą aktorką?
Okazuje się, że Alicja chce otworzyć w Los Angeles galerię sztuki, zająć się organizacją wystaw i sprowadzaniem obrazów z Polski.
"Kiedy będzie miała na to papiery, poczuje się dużo pewniej. Tym bardziej, że Polacy mieszkający w Los Angeles są spragnieni rodzimej sztuki" – opowiada "Rewii" bliska znajoma aktorki.
Nie jest to przypadkowy wybór, bowiem Alicja już w dzieciństwie interesowała się malarstwem, jednak zrezygnowała z niego dla aktorstwa i muzyki.
Teraz, żeby jeszcze lepiej wczuć się w nową rolę, sama chwyciła za pędzel i paletę.
"Posługuję się różnymi narzędziami. Improwizuję. Punktem wyjścia jest widok, postać, twarz. Pojawiają się w mojej wyobraźni i nie zaznam spokoju, nim nie przeniosę ich na płótno" – zdradziła w wywiadzie.
Czy w galerii sztuki, którą otworzy, również znajdą się jej prace? Kto wie!
Aktorka na pewno może liczyć na pomoc Marcina Gortata, który znany jest z tego, że chętnie angażuje się w podobne przedsięwzięcia. Mógłby zainwestować w galerię sztuki, a może nawet w całą ich sieć. Poza tym, kiedyś skończy karierę, a wtedy dodatkowy biznes będzie jak znalazł…
Czy oznacza to, że Alicja Bachleda-Curuś wkrótce wywróci swoje życie do góry nogami i na dobre zrezygnuje z aktorstwa?
"Nie jest tajemnicą, że choć w Polsce wciąż czekają na nią propozycje zawodowe, woli karierę w Hollywood. Ale to niełatwe. Od czasu słynnego 'Ondine' z 2009 roku pojawiła się tylko w sześciu amerykańskich produkcjach. Chyba nie tego się spodziewała, jadąc za ocean. Dlatego szuka alternatywy" – czytamy w tygodniku.