Alicja Bachleda-Curuś zarabia pieniądze w Polsce, a wydaje w Ameryce. W tym roku nieźle się obłowiła
Alicja Bachleda-Curuś (32 l.) ma głowę do interesów. Aktorka przyjeżdżając do Polski zaledwie kilka razy w roku, jest w stanie zarobić niezłą kasę.
Była Colina Farrella na co dzień mieszka w Los Angeles. W Krakowie ma jednak rodziców, których odwiedza od czasu do czasu.
Kilka tygodni temu jeden z tabloidów donosił, że w ojczyźnie Ala nie ma zbyt mocnej pozycji i nie może liczyć na gwiazdorskie stawki.
Informację właśnie zdementował konkurencyjny tytuł, podając, że Bachleda-Curuś w 2015 roku zarobiła w Polske pół miliona złotych! Na czym?
Jak wiadomo, 32-latka jest twarzą marketu zlokalizowanego na krakowskich Grzegórzkach. Do jej portfela za udział w kampanii reklamowej i spotkania z fanami wpadło już 200 tys. złotych.
Latem zagrała również w komedii "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach", inkasując kolejne dwie stówki.
To jednak jeszcze nie koniec! Magazyn "Gwiazdy" dowiedział się, że mijający rok obrotna aktorka zakończyła podpisaniem kontraktu na film, do którego zdjęcia ruszą po nowym roku.
"Zaliczka w wysokości 100 tys. złotych również wpłynęła na jej konto. Jej fani mają więc powody do zadowolenia - Ala będzie częściej bywać w ojczyźnie" - czytamy w periodyku.
Do tego należy doliczyć świadczenia alimentacyjne od Colina Farrella - 30 tys. dolarów miesięcznie, które Ala wydaje na szkołę dla małego syna Henry'ego.
Od września chłopiec chodzi do jednej z najlepszych szkół w Hollywood, Campbell Hall, którą ukończyły m.in. słynne bliźniaczki Mary Kate i Ashley Olsen, a także aktorka Dakota Fanning. Czesne - 33 tys. dolarów, czyli 100 tys. złotych.