Alicja Janosz wściekła na organizatorów Rawa Blues!
Pamiętacie Alicję Janosz (28 l.), zwyciężczynię pierwszej edycji "Idola"? Wokalistka w sobotę (5 października) wystąpiła w Katowicach na festiwalu Rawa Blues. Dziś tego bardzo żałuje!
28-latka na swoim blogu skrytykowała organizatorów legendarnej imprezy za... sposób traktowania polskich zespołów. Gdy wraz ze swoim Hoo Doo Band pojawiła się w Spodku, nie mogła liczyć nie tylko na godną zapłatę, ale i... ciepłą herbatę, nie mówiąc już o posiłku dla muzyków.
"Uważam, że to skandal i godzenie się na coś takiego jest po prostu słabe, a słabeuszem nie jestem" - zżyma się Ala.
Twierdzi, że "przy ogromnym dofinansowaniu z Miasta Katowice oraz przy bardzo dobrej sprzedaży biletów, które kosztują od 80 zł do 359 zł, można choć symbolicznie zapłacić polskim wykonawcom lub przynajmniej nie zaniżać stawki za zwrot kosztów podróży".
Dalej wokalistka wymienia niedogodności, z którymi musiała się zmierzyć podczas sobotniej imprezy.
"Kiedy po raz pierwszy wystąpiliśmy podczas Rawy, wydawało mi się, że zapłaciliśmy tzw. frycowe i liczyłam na to, że tym razem będziemy traktowani jak ludzie. Ale niestety w zimnej garderobie nie było nawet herbaty czy kawy, o posiłku dla muzyków (który chyba jest już standardem wszędzie, gdzie artyści przyjeżdżają z daleka) czy lustrze, w które warto by było zajrzeć przed wyjściem na scenę, już nie wspomnę.
Co prawda w korytarzu między garderobami i korytarzami wokół sceny catering był, ale dla nas oczywiście płatny. Wierzcie mi, że nie należę do skąpców, ale takie małe gesty świadczą o szacunku dla muzyków, którzy wiele godzin spędzają w podróży, aby dotrzeć do miejsc, w których grają, i wydaje mi się to po prostu czymś ludzkim".
Polscy artyści - zdaniem Janosz - na imprezę Rawa Blues zapraszani są tylko po to, by zagrać trzy utwory i ustąpić miejsca zagranicznym gwiazdom. Alicja nie godzi się na takie traktowanie!
"Reklamy w Polsacie trwają dłużej niż nasz wczorajszy występ" - grzmi.
"Miło by też było, gdyby organizator pozostawił dla siebie opinię, że tutejsze kapele są przerywnikami i że wszystkie są beznadziejne. Tym bardziej, że Pan Irek Dudek sam jest polskim muzykiem, a na stronie festiwalu czytam, że w latach 80-tych Rawa Blues odgrywała kluczową rolę we wspieraniu polskiej sceny bluesowej. Niestety dziś ani trochę tego nie robi, traktując tutejszych wykonawców jak zapchajdziury czy zło konieczne".
Kolejna kwestia, którą podejmuje Janosz, to próba przed koncertem. Jej zespół tylko dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionej ekipy nagłośnieniowej miał szansę sprawdzić mikrofony tuż przed występem.
"(...) ze względu na koncert dzień wcześniej nie mieliśmy możliwości dotarcia na próbę. Za to nasi koledzy z drugiego końca Polski przyjechali dzień wcześniej po to, aby zrobić zaledwie 15-minutową próbę dźwięku.
W dniu festiwalu o godz. 11:00 wyproszono ich z hotelu, więc na swój 15-minutowy występ czekali w busie zaparkowanym pod Spodkiem. Po występie nie mogli liczyć ani na nocleg, ani na zaproszenie na Jam Session, które odbyło się jedynie dla organizatora i gwiazd, przy czym termin ten odnosi się tylko i wyłącznie do zagranicznych wykonawców, co dyrektor festiwalu jasno wyjaśnił naszemu koledze".
Organizatorzy festiwalu są zaskoczeni zarzutami Alicji Janosz, uważając je za obraźliwe, a całą wypowiedź za szkalującą. Tym bardziej że w trakcie trwania imprezy nikt nie zgłaszał żadnych uwag.
Warunki finansowe z kolei oraz czas gry były szczegółowo ustalane z każdym zespołem przed występem, już na etapie potwierdzeń udziału zespołów.
"Uwagi i żale odnośnie warunków powinny być zgłaszane i negocjowane na tym etapie, a nie dzień po koncercie" - czytamy w oświadczeniu.
"Kwestie cateringu oraz wszelkie specjalne życzenia zawsze mogą być częścią tzw. ridera (specyfikacji zespołu). Dodatkowo za kulisami dostępne były gorące i zimne napoje bez jakichkolwiek ograniczeń.
Zespół powinien również w komplecie być obecny na próbie dzień wcześniej (nocleg w hotelu pokrywany jest przez Organizatora) i to także był warunek znany wszystkim zespołom długo przed wydarzeniem. Jako organizatorzy bardzo poważnie podchodzimy do kwestii prób technicznych. Zespół jednak zrezygnował z piątkowej próby z powodu innego koncertu w Krakowie, jak również nie chciał skorzystać z możliwości próby w sobotę rano. Pozostałe terminy prób ze względów czysto logistycznych były niemożliwe".