Alicja Majewska nie jest w stanie wyżyć z emerytury. A musiała odwołać wszystkie koncerty!
"Teraz najważniejsze jest zdrowie” – uważa Alicja Majewska (72 l.), która miała zaplanowaną dużą trasę koncertową po Polsce promującą jej najnowszą płytę “Żyć się chce”. Niestety, pandemia pokrzyżowała artystce szyki i wymusiła na niej konieczność odwoływania kolejnych występów...
Alicja Majewska - wielka dama polskiej piosenki (sprawdź!) świętująca w tym roku 45-lecie współpracy artystycznej z Włodzimierzem Korczem - jeszcze niedawno była przekonana, że tej jesieni i zimy nie będzie miała ani jednego wolnego weekendu...
Miała bowiem zaplanowanych z dużym wyprzedzeniem blisko 30 koncertów promujących jej najnowszy krążek “Żyć się chce" (posłuchaj tytułowej piosenki!). Niestety, w związku z koronawirusem organizatorzy zaczęli je odwoływać (m. in. w Kielcach, Stalowej Woli, Opolu).
"Życie zmusza nas do godzenia się z wieloma rzeczami, na które nie mamy wpływu. Teraz najważniejsze jest nasze zdrowie" - podkreśla gwiazda.
Alicja Majewska nigdy nie narzekała na swój los i dziś też nie zamierza tego robić. Pieniądze po prostu nie są dla niej najważniejsze. Śmieje się nawet z tego, że ma zaledwie tysiąc złotych emerytury.
"Tyle mam, ale się nie żalę, bo przecież mogę dorobić" - żartowała w wywiadzie.
Bardziej niż pieniędzy Alicja Majewska żałuje tego, że nie będzie mogła spotkać się ze swą publicznością. W swej trwającej już pół wieku karierze tylko raz - trzy lata temu - musiała odwołać trasę koncertową, bo z powodu wirusa, który zaatakował jej tchawicę, straciła głos.
"Każde spotkanie z publicznością to dla mnie wielki zaszczyt. Ogromnie doceniam to, że ludzie kupują bilety na moje koncerty" - twierdzi piosenkarka i dodaje, że zawsze gdy widzi wypełnioną po brzegi widownię i słyszy brawa, jest po prostu szczęśliwa.
Alicja Majewska tylko raz w życiu poczuła się na scenie... niechciana. Kilka lat temu zgodziła się zaśpiewać na imprezie charytatywnej zorganizowanej przez fundację Ilony Felicjańskiej.
"Wyszłam do pierwszej piosenki, śpiewam, żyły mi pękają, a słyszę tylko harmider rozmów. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, więc zeszłam ze sceny. Włodek Korcz wstał i zszedł razem ze mną. Zaczęli nas przepraszać... Wróciłam i zaśpiewałam jeszcze dwie piosenki, a ludzie tak bili brawo, że bisowałam" - wspomina.
Alicja Majewska nie kryje, że na razie w ogóle nie myśli o emeryturze, choć formalnie jest przecież emerytką. Już nie może się doczekać kolejnych występów!
***