Alicja Majewska wyszła na scenę pomimo diagnozy. Lekarz rozkładał ręce!
Alicja Majewska (74 l.) przez całą swoją karierę słynęła z mocnego głosu o wyjątkowej barwie. Artystka ma w repertuarze wiele wymagających wokalnie utworów. Gdy śpiewa „Jeszcze się tam żagiel bieli”, publiczność wstaje z miejsc. Jednak wszystko ma swoją cenę…
Początki kariery Alicji Majewskiej sięgają 1968 roku, gdy w wieku 20 lat zadebiutowała na IV Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. To oznacza, że w tym roku będzie obchodziła 55-lecie swojej obecności na scenie.
Od 48 lat jest zawodowo związana z Włodzimierzem Korczem, który komponuje dla niej przeboje. Wiele osób jest przekonanych, że są parą także w życiu prywatnym. W rzeczywistości Korcz jest od 56 lat mężem innej pięknej 70-latki, Elżbiety Starosteckiej. Jak wspomina Majewska w tygodniku „Rewia”, na tym tle dochodzi czasem do zabawnych sytuacji:
„Jeden z naszych przyjaciół opowiadał, że był świadkiem, jak ktoś, widząc Włodka z Elą na wakacjach nad morzem rzucił: „O, Korcz zdradza Majewską”. Mamy całą masę „ślubnych” zdjęć z Opola: stoimy obok siebie, ja na biało, Włodek w smokingu, no typowe ślubne zdjęcie…"
Włodzimierz Korcz doskonale zna możliwości wokalne Alicji Majewskiej i komponuje dla niej trudne utwory. Piosenkarka, mimo swoich 74 lat, zachowała brzmienie i moc głosu z początków kariery. Podczas koncertów chętnie wraca do swoich dawnych przebojów, które okazują się brzmieć tak samo, jak przed laty. Kiedy Majewska śpiewa „Jeszcze się tam żagiel bieli” publiczność zrywa się z miejsc.
Jednak częste wykonywanie tak wymagających wokalnie utworów ma swoją cenę…Jak ujawnia Majewska w rozmowie z „Rewią”, była dosłownie o włos od utraty głosu:
"Skatowane gardło… Pan doktor stwierdził, że mimo wieloletniej praktyki, nie zdarzyło mu się w karierze diagnozować tak niebezpiecznego przypadku. Miałam pęknięte naczynka, które przy nadużywaniu aparatu głosowego mogłoby skończyć się rozlaniem krwiaka. Trwałoby to miesiącami , a ja tamtego dnia miałam ważny koncert. Bilety wykupione, na widowni Irena Santor! I z taką diagnozą śpiewałam".
Następnego dnia piosenkarka zadzwoniła do lekarza, żeby umówić się na kolejną konsultację:
Powidział, że kamień spadł mu z serca, bo myślał, że usłyszy w telefonie Jana Himilsbacha. Jak zajrzał mi do gardła – cud się stał. Wchłonęło się. Jestem szczęściarą",
Zobacz też:
Alicja Majewska ma zamiar ujawnić szczegóły współpracy z Włodzimierzem Korczem
Alicja Majewska z płytą "Piosenki Korcza i Andrusa". To nie koniec niespodzianek