Alicja: Nie planowałam być mamą
Alicja Bachleda-Curuś nie ukrywa, że informacja, iż zostanie matką, była dla niej dużym zaskoczeniem. Narodziny synka Henry'ego Tadeusza zmieniły całkowicie jej światopogląd.
"Fakt, nie planowałam być mamą tak wcześnie. Decyzja zapadła spontanicznie" - tłumaczy aktorka w wywiadzie dla "Twojego Stylu".
"Z drugiej strony to dowód, że coś tam jest zapisane w przestrzeni dla mnie. I ta zawodowa determinacja, jaką miałam kiedyś, trochę ustąpiła. Pojawiła się chęć stabilizacji. Że trzeba gdzieś zapuszczać korzenie, nie tak: z kwiatka na kwiatek...".
Swoją ciążę Alicja długo utrzymywała w tajemnicy. Pierwsi dowiedzieli się jej rodzice.
Jako ludzie otwarci zrozumieli, że związek córki z Colinem Farrellem, hollywoodzkim łamaczem serc, to coś poważnego. Nie kierowali się wizerunkiem gwiazdora kreowanym przez media, oparli się na opowieściach Ali. Zaufali. Związek, niestety, nie przetrwał.
Na świecie pojawił się jednak mały Henry. Ala uwielbia go obserwować, bawić się z nim. Najchętniej zrezygnowałaby dla niego z pracy i siedziała w domu, patrząc, jak rośnie.
"Uważam, że jeśli moja bliskość daje mu poczucie bezpieczeństwa, to nie powinnam mu go odbierać. Z drugiej strony zawsze byłam osobą niezależną i to, by móc podróżować, pracować, było dla mnie ważne. Gdybym się tego wyrzekła, byłabym nieszczęśliwa, co odbiłoby się na moim dziecku" - podkreśla w wywiadzie.
Jaki jest Henio? Według Bachledy, to bardzo przyjazne dziecko, którym chętnie zajmują się wszystkie asystentki na planie filmowym. Dobrze śpi i nie płacze w nocy. Ma nianię, "młodą, energiczną i na dystans", co bardzo odpowiada aktorce.
"Poprzednia rozpowiadała, że Henio jest... jej dzieckiem. Niania jest niezbędna, gdy kręcę film" - tłumaczy.
"Obawiałam się powrotu do pracy, bo lubię oddawać się roli w stu procentach, stawać się osobą, którą gram. A gdy obok jest dziecko, ta przemiana nie jest możliwa, ono wyczuwa fałsz, do niego musi przyjść i przytulić mama, a nie filmowa postać. Ale uczę się i tego".
Do Krakowa Alicja wraca coraz częściej. Prócz rodziców, ma tutaj dwie bliskie przyjaciółki. To ich najbardziej brakuje jej w Los Angeles. I tramwajów krakowskich, którymi tak lubi jeździć...