Ambicje zabiją miłość Herbuś?
Mistrz boi się, że jego uczennica chce wyrwać się spod jego kurateli...
Ciemne okulary Ray Ban, nonszalancka poza jak z czerwonego dywanu i tajemniczy uśmiech - tak Edyta Herbuś (30 l.) prezentuje się na zdjęciu ze swojej ostatniej wyprawy do Hollywood. Wyglądała jak prawdziwa gwiazda z Fabryki Snów!
- Pustynia, kaktusy, wypalające słońce i pośrodku przepiękne filmowe, opuszczone miasto, a w nim JA - niczym Sophia Loren... Cóż, od przeznaczenia nie uciekniesz - pisała Edyta na swoim oficjalnym profilu na Facebooku.
Do tej pory wydawało się jednak, że jej "przeznaczeniem" jest jej ukochany, reżyser Mariusz Treliński (49 l.). Edyta bardzo wiele mu zawdzięcza. To w końcu pod jego wpływem nieco infantylna starletka stała się kobietą światową. Treliński rozbudził w niej także wielkie ambicje. Przekonał ją, że warto inwestować w siebie.
Za jego zachętą Edyta w styczniu wyruszyła więc na podbój Hollywood. Tam przez kilka tygodni studiowała w słynnej szkole aktorskiej Bernarda Hillera.
- To był baaardzo intensywny czas! - skwitowała gwiazda. Nie kryła zachwytu pobytem w Mieście Aniołów i z zapałem planowała kolejne kursy. Z entuzjazmem opisywała na jednym z plotkarskich portali swoją wizytę w prestiżowej aktorskiej szkole Stelli Adler.
- Fajnie byłoby kiedyś do nich dołączyć... - marzyła. Tymczasem Mariusz czuł się zaniepokojony, że jego ukochana przedłuża swój pobyt w Los Angeles.
- Nie krył, że za nią tęskni, ciągle o niej mówił - zdradził nam jej znajomy z Teatru Wielkiego, w którym Treliński przygotowuje teraz premierę opery "Turandot". Podobno cały czas wydzwaniał do Edyty i wypytywał ją, kiedy wróci. Czyżby bał się także, że dziewczyna wymknie się spod jego opiekuńczych skrzydeł i znajdzie sobie nowego mentora?
Edyta w końcu wróciła do Warszawy, ale zamiast paść w stęsknione ramiona Mariusza, pojawiła się na muzycznej imprezie Viva Comet 2011. Zdradziła też, że już w połowie marca znowu wyjeżdża - na kolejne warsztaty Hillera w Rzymie.
Potem chce koniecznie wrócić do Hollywood, by zaliczyć jeszcze co najmniej dwie szkoły aktorskie. Ale czy pozwoli jej na to ukochany?
Patrycja Lupa