Amelia Radecka była gotowa na wszystko, by zostać wielką aktorką. Skończyło się na kilku ujęciach
O Amelii Radeckiej mówiono kiedyś, że gotowa jest na wszystko, by zostać gwiazdą. Aktorka nie kryła, że już w dzieciństwie marzyła o życiu w blasku fleszy. Była pewna, że jest jej pisana wielka kariera, więc gdy po maturze musiała zdecydować o swej przyszłości, bez chwili wahania postanowiła stanąć do walki o indeks warszawskiej Akademii Teatralnej. Niestety, nie udało jej się przejść egzaminów, ale wcale jej to nie zniechęciło do studiowania aktorstwa. Dopiero gdy po kilku niezbyt udanych próbach zaistnienia na ekranie okazało się, że wielkiej kariery jednak nie zrobi, zmieniła zawód. Jak dziś wygląda jej życie?
Zanim w 2003 roku Amelia Radecka - absolwentka Studia Aktorskiego działającego przy Teatrze im. Jaracza w Olsztynie - zadebiutowała przed kamerą na planie sitcomu, mogła się już pochwalić kilkoma niewielkimi rolami na scenie Teatru Nowego w Zabrzu i... dyplomem ukończenia studiów polonistycznych na Uniwersytecie Warszawskim.
W 2010 roku, a miała już wówczas na swoim koncie kilkanaście malutkich rólek w serialach, zrezygnowała z pracy w teatrze i ukończyła kolejne studia - tym razem została absolwentką Wydziału Psychologii na stołecznym UKSW.
Amelia już miała zrezygnować z aktorstwa i poświęcić się psychologii, gdy dostała propozycje występu w aż trzech cieszących się ogromną popularnością serialach - "Plebanii", "Na dobre i na złe" i "M jak miłość". Nagle uwierzyła, że jej dziecięce marzenia o zostaniu gwiazdą w końcu się spełnią...
Amelia Radecka starała się zwrócić na siebie uwagę mediów, więc gdy tylko miała okazję, pojawiała się na czerwonych dywanach. Kiedy dołączyła do obsady "M jak miłość", była pewna, że Justynę Ordowską będzie grała przynajmniej przez kilka sezonów. Jej przygoda z uwielbianym serialem skończyła się jednak na... dwóch odcinkach.
"Cóż, miało być na dłużej, zakończyło się po kilku ujęciach" - żaliła się portalom plotkarskim.
Wydawało się, że kariera Amelii nabierze tempa, gdy w 2011 roku ówczesny narzeczony - aktor Norbert Kaczorowski - przedstawił ją producentce mazurskiej sagi "Nad rozlewiskiem" i rekomendował do roli Dumowskiej. Postać Dumowskiej zaistniała tylko w jednym odcinku 3. sezonu serialu... Bez echa przeszły też jej rólki w "Klanie", "Julii", "Ojcu Mateuszu", "Lekarzach" i "Barwach szczęścia".
Niespełniona aktorka w końcu uznała, że skoro nie ma szczęścia przed kamerą, powinna spróbować stanąć po drugiej stronie. Zajęła się reżyserią.
Szybko okazało się, że reżyseria to strzał w dziesiątkę. Debiutancki film Amelii "Kuracjusz jestem", do którego sama napisała scenariusz, zdobył w 2017 roku dwie ważne nagrody na Festiwalu Filmu Polskiego w Chicago.
Wkrótce po powrocie z Ameryki Radecka dołączyła do ekipy najdłużej emitowanego polskiego serialu i przez prawie trzy lata współpracowała z reżyserami "Klanu" przy produkcji ponad pięciuset odcinków telenoweli. Jako II reżyser sprawdziła się też na planie filmu Michała Węgrzyna.
Amelia Radecka definitywnie nie zrezygnowała jednak z grania. Od paru lat gra niewielką, ale ciekawą rolę w "Na sygnale".
Dziś 47-letnia Amelia zajmuje się głównie organizacją castingów, spełnia się też w roli reżyserki, a pytana o marzenia, mówi, że chciałaby napisać sobie rolę-marzenie i zagrać ją w filmie, który sama wyreżyseruje.
Amelia niegdyś chętnie dzieliła się z fanami swoją prywatnością, dziś pilnie jej strzeże. Wiadomo, że z Norbertem Kaczorowskim doczekała się córki, ale ich uczucie nie przetrwało próby czasu. Ostatnio zamieściła w mediach społecznościowych kilka kadrów ze scenarzystą Krzysztofem Tyszowieckim, ale nie zdradziła, co ją z nim łączy.
Źródła:
1. Materiały własne AIM.
Zobacz też:
Teresa Lipowska gorzko o młodych aktorach. Gwiazda "M jak miłość" ma dla nich radę
Pokochała go cała Polska. Steffen Möller ma o naszym kraju zaskakujące zdanie
Przemysław Cypryański po latach wraca na ekran. Jest nie do poznania