Andrzej Deskur w żałobie. Ta śmierć to wielki cios
Andrzej Deskur (47 l.) kilka tygodni temu pożegnał ukochaną mamę. Jej śmierć to dla niego wielki cios. Teraz porządkuje mieszkanie po matce i znajduje wzruszające pamiątki.
Choć od śmierci jego mamy, Heleny Świeżawskiej, minęło już kilka tygodni, nadal nie może się pogodzić z jej odejściem. Teraz, kiedy Andrzej Deskur porządkuje rodzinne pamiątki w jej krakowskim mieszkaniu, wszystkie wspomnienia wracają do niego ze zdwojoną siłą.
- Ostatnio natrafił na list matki, w którym napisała, że kocha jednakowo wszystkie swoje wnuki i wie, że syn jest odpowiedzialnym i wspaniałym ojcem - zdradza "Na Żywo" osoba zaprzyjaźniona z Deskurami.
Te słowa rodzicielki wyjątkowo wzruszyły aktora, który ma czworo dzieci. Z pierwszą żoną, Beatą Nowak, gwiazdor doczekał się córek Antoniny i Heleny. Z drugą - Tomiłą Łojewską - wychowuje Hannę i Tomasza.
Dla artysty pochwała mamy znaczy tym więcej, że to ona stanowiła dla niego największe wsparcie i autorytet. Była przy nim w najważniejszych momentach życia. To właśnie pani Helena jako pierwsza dowiedziała się, że syn zdał do krakowskiej szkoły teatralnej. Poparła decyzję syna, choć oznaczało to przeciwstawienie się mężowi.
- Ojciec uważał, że mężczyzna powinien wybrać poważniejszy zawód. Pani Helena była dumna z Andrzeja i stała się jego największą fanką, a później zawsze oglądała go w telewizji - podkreśla źródło tygodnika.
Artysta potrzebuje czasu, by pogodzić się z tym, że nie ma już żadnego z rodziców. Dwa lata temu pochował ojca, Józefa. Ale zamierza zachować w sercu wszystkie ich nauki. Krakowskie mieszkanie mamy, będące jednym z elementów rodowej spuścizny, pozostanie w rodzinie.
Tomiła widzi, że mężowi jest ciężko w czasie żałoby. Sama też ciepło wspomina ich wizyty u teściowej, które były tak częste, jak tylko pozwalała na to praca gwiazdora. Teraz już tylko czas może ukoić żal Andrzeja.
***
Zobacz więcej materiałów: