Andrzej Łapicki celowo opuszczał dializy, bo był zmęczony życiem i rozczarowany młodą żoną...?
Choć od śmierci Andrzeja Łapickiego - jednego z najwybitniejszych i najprzystojniejszych polskich aktorów wszech czasów - minęło już prawie 12 lat, wciąż nie wiadomo, co tak naprawdę doprowadziło do jego śmierci i dlaczego w ostatniej chwili usunął ze swojego testamentu młodszą o 60 lat żonę Kamilę, zostawiając ją tak naprawdę z niczym. Ci, którzy go znali, są niemal pewni, że... popełnił samobójstwo.
W dniu ślubu z młodszą o 60 lat Kamilą Mścichowską (została żoną aktora 5 czerwca 2009 roku) Andrzej Łapicki wiedział już, że jest poważnie chory. Od lat miał problemy z nerkami, ale twierdził, że jakoś sobie radzi... dzięki ukochanej.
"Ten związek dał mi kopa do życia" - stwierdził w rozmowie z "Vivą!", dodając, że Kamila sprawiła, że odmłodniał i znów nabrał apetytu na życie.
"Ojciec wziął ślub z Kamilą z lęku przed starością. Chciał mieć kogoś, komu będzie mógł opowiadać swoje anegdoty, a teatrolożka wydawała się do tego idealna" - wyznała "Wysokim obcasom" po śmierci aktora jego córka, nieżyjąca już także Zuzanna Łapicka-Olbrychska, która - delikatnie mówiąc - nie przepadała za młodziutką macochą.
Jak wynika z relacji osób, które przyjaźniły się z Andrzejem Łapickim, aktor - choć deklarował w wywiadach, że Kamila "wyrwała go z fotela przed telewizorem" i "postawiła na nogi" - wcale nie był u jej boku szczęśliwy.
"Nie poświęcała mu tyle czasu i uwagi, ile potrzebował" - powiedział "Vivie!" dziennikarz Jerzy Iwaszkiewicz.
To właśnie Iwaszkiewicz jako pierwszy zwrócił po śmierci przyjaciela uwagę na to, że była to śmierć... przemyślana i zaplanowana. Dziennikarz był świadkiem rozmowy, jaką Andrzej Łapicki odbył kiedyś ze swym lekarzem.
"Zapytał, co będzie, jak nie będzie robił dializ. Powiedzieli mu, że uśnie. No to usnął" - napisał felietonista w "Vivie!".
Już po pogrzebie Łapickiego wyszło na jaw, że kilka tygodni wcześniej zrezygnował z leczenia i dializ, które utrzymywały go przy życiu.
"To był samobój. Andrzej celowo opuszczał dializy. Nie chciał już żyć. Był zmęczony chorobą i nieszczęśliwy z Kamilą" - zdradził "Super Expressowi" jeden z kolegów aktora.
To, że Andrzej Łapicki był rozczarowany małżeństwem z 25-letnią Mścichowską, potwierdziła podczas promocji swojej książki "Dodaj do znajomych" Zuzanna Łapicka-Olbrychska.
"Nie żonę, tylko mnie poprosił, żebym zajęła się jego pogrzebem. Kazał mi obiecać, że pochowam go obok mamy" - zdradziła.
Śmierć 88-letniego męża była dla Kamili Mścichowskiej - tak przynajmniej twierdziła - ciosem prosto w serce.
"Moment, w którym dotarło do mnie, że jestem wdową, był bardzo trudny. Pamiętam, gdy po raz pierwszy usłyszałam słowo "kondolencje". Najpierw wydało mi się bardzo abstrakcyjne i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że osoba, która go użyła, mówi do mnie" - opowiadała w wywiadzie dla "Newsweeka".
"Śmierć to była rzecz, którą prawdopodobnie przewidywali wszyscy, tylko nie my z Andrzejem. W każdym razie nie do końca" - dodała.
Teatrolożka dopiero po kilka dni po pogrzebie Andrzeja Łapickiego dowiedziała się, że jej mąż tuż przed śmiercią zmienił swą ostatnią wolę i że nie dostanie zapisanego jej w poprzedniej wersji testamentu wartego około milion złotych mieszkania na Mokotowie. Łapicki po prostu ją wydziedziczył, co tylko potwierdziło pogłoski, że nie był z nią szczęśliwy.
"Nie podobało mu się, że zachłysnęła się karierą, którą zaczęła robić dzięki jego nazwisku" - sugerowała na łamach "Faktu" anonimowa znajoma pary, próbując odpowiedzieć na pytanie, dlaczego aktor nie zostawił Kamili nawet złotówki z jego majątku (swoimi spadkobiercami uczynił córkę i wnuczkę).
Jak poinformowało "Życie na gorąco", powołując się na słowa Zuzanny Łapickiej-Olbrychskiej, aktor zmienił testament, bo bardzo zawiódł się na Kamili, a nawet rozważał... rozwód.
Kamila Mścichowska nie chce rozmawiać z mediami o zmarłym 12 lat temu mężu. Poświęca się aktualnie pracy nad monografią na temat inscenizacji polskich dramatów historycznych, a wolne chwile spędza w Hiszpanii.
Zobacz też:
Sylwia Wysocka wygrała w sądzie. Jej były partner został uznany winnym
Nina Terentiew zachwyca się Dodą w "Festiwalowym alfabecie Niny T."
Wiejskie potańcówki. Rząd dopłaci do imprez w kampanii wyborczej. Środki do 10 tys. zł