Andrzej Wajda i Agnieszka Osiecka byli ze sobą wyjątkowo blisko! Tygodnik zdradza kulisy ich znajomości
Agnieszka Osiecka († 61 l.) i Andrzej Wajda († 90 l.) przez całe życie byli dla siebie bliskimi osobami. Mało kto wiedział, że reżyser i poetka przeżyli romantyczną przygodę i mieli się ku sobie. Wajda zajmował w sercu Osieckiej wyjątkowo ważne miejsce, o czym świadczy fakt, że do końca swych dni trzymała na biurku zdjęcie reżysera…
Zjawiskowa uroda, poetycka wrażliwość oraz błyskotliwa inteligencja zachwycały mężczyzn. Czarowi młodziutkiej Agnieszki Osieckiej, studentki wydziału reżyserii w łódzkiej filmówce, uległ również dziesięć lat starszy, wtedy już bardzo ceniony twórca Andrzej Wajda.
Zafascynował się nią tak bardzo, że chciał ją obsadzić w swojej produkcji, i to w jednej z głównych ról... Poznali się pod koniec lat pięćdziesiątych. Wajda uczynił Osiecką swoją asystentką na planie "Niewinnych czarodziejów". Toczyli niekończące się rozmowy. Tematów im nie brakowało.
Choć ona dopiero szukała własnej drogi, a on miał już ugruntowaną pozycję, wzajemnie się inspirowali. Ale porozumienie dusz nie przekładało się u Agnieszki na zadowolenie z pracy. Zawsze była wolnym duchem i dusiła się w roli pomocnicy reżysera. Nie lubiła wydawać ludziom poleceń, w końcu nie wytrzymała i uciekła z planu przed końcem zdjęć. Nawet to nie zaszkodziło jednak przyjaźni, która połączyła ją z Andrzejem.
Czytaj więcej na następnej stronie:
"Agnieszka opowiadała mi o swojej romantycznej przygodzie z Wajdą pod koniec lat 60." - mówi Krystyna Demska, żona Daniela Olbrychskiego w książce Beaty Biały "Osiecka. Tego o mnie nie wiecie".
Odwiedzał ją w jej domu na warszawskiej Saskiej Kępie, gdzie mieszkała z mamą. Kiedyś przyszedł tuż przed Bożym Narodzeniem i przyglądał się, jak obie panie ubierały choinkę. Gdy starsza zaplątała się w sznur lampek, stwierdził lakonicznie: "Ooo, dobra scena do filmu".
To były jedyne słowa wypowiedziane tego wieczora, bo zazwyczaj siedział w milczeniu, po prostu był. Agnieszka lubiła robić mu niespodzianki. To dla niego przetłumaczyła bardzo popularną wtedy sambę.
"Opamiętaj się Józiu, nie lej wina do wódki, nie proś panien na łódki, gdy na polu jest mróz!" - ten zabawny i inteligentny tekst przypadł reżyserowi do gustu.
Wajda żałował, że Osiecka nie skorzystała z prezentu, który dla niej przygotował. Gdy z Aleksandrem Ściborem-Rylskim pracował nad scenariuszem filmu "Człowiek z marmuru", chciał, by ona zagrała reporterkę.
Czytaj więcej na następnej stronie:
Niestety, cenzura nie zgodziła się na realizację dzieła, niepoprawny politycznie projekt przeleżał na półkach kilkanaście lat. Wtedy rolę pisaną dla poetki Wajda powierzył Krystynie Jandzie, która właśnie skończyła szkołę teatralną.
"Uznał, że jestem do młodej Agnieszki trochę podobna, a zresztą szukał już trochę innej dziewczyny, bardziej ‘zadziornej’, bardziej chłopca niż kobiety. A Agnieszka była bardzo, bardzo kobieca, delikatna, cicha" - mówi aktorka, której udział w tym filmie otworzył drogę do kariery.
Nawet gdy drogi Osieckiej i Wajdy się rozeszły, nie zapomnieli o sobie. Po latach on z zainteresowaniem słuchał, jak Krystyna Janda opowiadała o swoich spotkaniach z przyjaciółkami: Zuzą Łapicką, Magdą Umer i Agnieszką Osiecką. Reżyser żartował, że podczas tych pogaduszek, które ich uczestniczki nazywały lamentami, chętnie ukryłby się w szafie, by ich posłuchać, bo to byłoby dla niego inspirujące.
Agnieszka nie związała swojej kariery z filmem, ale całkowicie poświęciła się poezji i tworzyła kolejne teksty wyrażające jej tęsknotę za prawdziwą miłością. Nigdy nie przestała jej szukać. Pod szklanym blatem biurka, przy którym pisała swoje utwory, przechowywała zdjęcia wszystkich ważnych mężczyzn jej życia. Wśród nich, aż do ostatnich dni artystki, była także fotografia Andrzeja Wajdy.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: