Andrzej Zieliński z zespołu Skaldowie nadal w szpitalu. Jak się czuje?
Andrzej Zieliński (72 l.) po wypadku nadal przebywa w szpitalu. Jego stan jest stabilny.
To miał być spokojny powrót do domu. Kilka dni temu po koncercie w Kwidzynie bracia Andrzej i Jacek (70 l.) Zielińscy z resztą członków zespołu Skaldowie wsiedli do samochodu, by dotrzeć do rodzinnego Krakowa. Niestety, na wysokości miejscowości Szewno pod Włocławkiem, na autostradzie A1, ich samochód wpadł w poślizg i dachował.
- Jak się człowiek w szybkim tempie zaczyna kręcić, a potem koziołkować, to robi się ciężka sprawa. Każdy jest potłuczony, obdrapany, każdego coś tam boli - wylicza w rozmowie z dziennikarzami Jacek Zieliński.
W najgorszym stanie jest starszy z braci. Andrzej Zieliński ma rany głowy, złamanych 6 sześć żeber, łopatkę i mostek, a przede wszystkim kręgosłup w części lędźwiowej. Został odwieziony do szpitala we Włocławku, w którym najpewniej pozostanie przez dłuższy czas.
Do muzyka przyjechała z Krakowa żona z dziećmi. - Stan pacjenta jest stabilny i poprawia się, nie ma zagrożenia życia - uspokajają lekarze z Włocławka. To nie pierwsza taka historia legendarnej grupy. - W 1968 roku, gdy jechaliśmy do Sopotu, mieliśmy wypadek pod Sławnem. Wtedy też Andrzej najbardziej ucierpiał - mówi Jacek Zieliński. Przerwa w koncertach Skaldów potrwa co najmniej pół roku. Jednak, jak sami podkreślają, nie ma mowy o emeryturze.
Życzymy powrotu do zdrowia!
***
Zobacz więcej materiałów o gwiazdach: