Reklama
Reklama
Tylko u nas

Andziaks nie przyjmuje jedzenia od fanów. Mówi, co innego można jej ofiarować

Andziaks działa w internecie od ponad dziesięciu lat i ze zwykłej jutuberki już dawno awansowała na celebrytkę. Reporterowi Pomponika udało się z nią porozmawiać podczas poniedziałkowego eventu. Kiedy padło pytanie o podarunki od fanów w postaci jedzenia, Andziaks udzieliła stanowczej odpowiedzi.

Andziaks działa w sieci już ponad dziesięć lat

Swój pierwszy film Andziaks zamieściła w sieci jedenaście lat temu, kiedy była jeszcze nastolatką. Z nikomu nieznanej dziewczyny szybko stała się jedną z najpopularniejszych jutuberek, a z czasem jej kariera w internecie rosła w siłę.

Dziś jej kanał na YouTube ma prawie milion widzów, a na Instagramie obserwuje ją podobna liczba osób. Również jej bliscy zaczęli tworzyć w sieci i dzięki jej popularności także powiększyli swoje zasięgi.

Reklama

Angelika Trochonowicz, bo tak się nazywa Andziaks, od początku wzbudzała emocje, a niejednokrotnie także kontrowersje. Pokazywała bowiem swoje wystawne życie, które było dalekie od codzienności jej rówieśniczek. Jutuberka mogła sobie pozwolić na markowe ubrania, częste podróże i inne dobra luksusowe, które dla innych pozostawały tylko w sferze marzeń.

Andziaks wprawdzie pochodzi z rozbitej rodziny, ale jej mama w przeszłości wyszła za mąż za majętnego biznesmena, który zastąpił jutuberce ojca, i dzięki temu mogła korzystać z dóbr luksusowych. A później jej działalność w sieci zaczęła przynosić niemałe dochody, co tylko spotęgowało jej majątek.

Luksusowa otoczka sprawiła jednak, że musiała mierzyć się często z krytyką. I tak jest zresztą do dziś. Na przestrzeni czasu jednak wiele zmieniło się w jej życiu. Urodziła córkę, wyszła za mąż i dziś jest jedną z najbardziej wziętych influencerek, a także wziętą bizneswoman. Jak sama podkreśla, to córka jednak jest najważniejsza w jej życiu i zrobi wszystko, by ją chronić.

Andziaks nie przyjmuje jadalnych podarunków od fanów. Oto powód

Nie jest tajemnicą, że znane osoby, które mają liczne grono fanów, często są obdarowywane nie tylko paczkami pr-owymi od firm, ale także podarkami od fanów.

Andziaks ma jednak w tym względzie pewną zasadę, której konsekwentnie się trzyma. Mianowicie, jak wyznała naszemu reporterowi, nie przyjmuje żadnych jadalnych prezentów od swoich fanów. Dlaczego? Zwyczajnie boi się o swoje i swoich bliskich bezpieczeństwo.

Zdaje sobie bowiem sprawę, że wśród sporego grona przychylnych jej osób może się znaleźć ktoś, kto zechce jej zaszkodzić.

"Uważam, że to chyba jest mądre nie przyjmować jedzenia od fanów. Ja moich widzów nie znam i wiele osób życzy mi bardzo dobrze, natomiast może się jedna osoba z kilkuset tysięcy znaleźć, która niezbyt dobrze mi życzy i przygotuje coś niespodziewanego, jakąś miksturę w tych produktach.

Kiedyś miałam taką sytuację, że dostawałam np. pierniczki dla Charli, ciasta i jak ja mogłabym mojemu dziecku podać produkty robione przez kogoś, kogo nie znam. Absolutnie w ogóle nie jemy takich rzeczy, nie przyjmujemy" - wyznała nam, dodając, że mimo wszystko docenia chęci.

Andziaks wskazała także, co zamiast jedzenia można jej oferować, jeśli już się czuje taką potrzebę.

"Można napisać mi komentarz miły pod filmem i wtedy będę bardzo szczęśliwa" - ucięła, dodając, że nie potrzebuje być obdarowywana prezentami.

"Ja od widzów oczekuję ciepłego słowa i wsparcia. To mi wystarczy" - zakończyła.

Zobacz też:

Ekspedientka odmówiła Andziaks. Nie sprzedała jej klapek za 4 tysiące złotych

Tego było już za wiele. Sąsiedzi Andziaks i Luki nie wytrzymali. Podjęli radykalne kroki

"Azja Express": Znamy zwycięzców programu! W finale nie zabrakło emocji

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Andziaks
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy