Aneta Todorczuk-Perchuć nie puści swoich dzieci do "Małych Gigantów"!
Aneta Todorczuk-Perchuć (36 l.), choć była opiekunem jednej z drużyn w show "Mali Giganci", własnych pociech nie pośle do programu. Dlaczego?
Aktorka uważa, że nie jest to właściwe miejsce dla jej dzieci: 10-letniej Zosi i 5-letniego Stasia, tym bardziej że maluchy same także nie pchają się na scenę...
"One pokazują swoje talenty głównie w domu. Nawet przed znajomymi nie chcą się chwalić" - opowiada "Rewii".
"Gdy pytam Zosię, czy zagra na skrzypcach dla przyjaciół, jest bardzo niechętna. Nie będę więc na siłę ciągnąć ich do tego programu. Zwłaszcza że aż takich talentów, jakie w nim się objawiły, nie przejawiają" - mówi aktorka, podkreślając, że jej dzieci nie marzą o estradzie, a o... karierze naukowej.
"Zosia chce być wynalazcą i tej wersji się trzyma już od kilku lat. Gdyby dzieci poprosiły mnie o zapisanie na jakiś konkurs czy wysłanie na casting, to najpierw przedstawiłabym im najczarniejszy scenariusz. Żeby wiedziały, z jakimi emocjami się to wiąże. A dzięki 'Małym gigantom' znam te emocje z pierwszej ręki. Komu bardziej zależy na wygranej w programie, dzieciom czy rodzicom? To, co się wydarzy z dziećmi w przyszłości, zależy od rodziców, nie od programu" - uważa.
Dodaje, że podczas swojej 12-letniej przygody ze skrzypcami widziała różne sytuacje i jej zdaniem to często rodzice marzą o wielkiej karierze, nie dzieci.
"Skrzypaczką nie zostałam, ale za to sporo się naoglądałam. Na jednym z obozów szkoleniowych widziałam mamusię stojącą niemalże z batem nad swoim małym synkiem. Włosy mi się jeżyły na głowie i do dziś, jak o tym pomyślę, to mam ciarki!".
Przypomnijmy, że program "Mali Giganci" zadebiutował na antenie TVN 13 marca i natychmiast wzbudził ogromne kontrowersje.
Pojawiły się zarzuty, że "tworzy pomyje w głowach maluchów", "dzieci są wykorzystywane w nim ku uciesze gawiedzi" i w ogóle jest to jedna wielka "żenada".