Reklama
Reklama

Aneta Zając spiera się z mamą o swoje dzieci! Ma inny pomysł na ich wychowanie!

Aneta Zając (35 l.) wychowuje dwóch swoich synów sama. I to właśnie oni dają jej największe szczęście, a jak sama zaznacza, w życiu nie brakowało jej nigdy męskiego ramienia. Odnalazła wsparcie w rodzinie, chociaż czasem i w niej zdarzają się kłótnie.

Aktorka nie jest raczej znana ze skandali i ze sprzedawania swojego życia prywatnego. Nie pokazuje nigdy twarzy swoich dzieci i pilnuje, by media również nie publikowały ich wizerunku. O Anecie nie znajdziemy pikantnych historii i wzruszających wywiadów, gdzie użala się na swoje życie.

Wręcz przeciwnie, gwiazda serialu "Pierwsza miłość" zawsze podkreśla, że ma ogromne szczęście i cieszy się każdym dniem, który może spędzić z synami. Pytana o życiowego partnera udziela wymijających odpowiedzi i zawsze podkreśla, że daje sobie doskonale radę sama.

Reklama

W wychowaniu pociech wspierają aktorkę jej rodzice, o czym ostatnio opowiedziała w wywiadzie dla gazety "Świat i Ludzie". Okazało się, że nie zawsze bywa jednak tak kolorowo!

Twoje pierwsze wspomnienia na myśl o dzieciństwie?

Czas beztroski, ciepłych wiosen i długiego lata. To bajki, np. "Bolek i Lolek" czy pyszne wtedy lody Bambino. I szalone zabawy z rówieśnikami.

Byłaś spokojną dziewczynką czy raczej urwisem?

Tylko pozornie należałam do spokojnych dzieci, bo potrafiłam też płatać figle, rozrabiać. Rodzice jednak wszystko mi wybaczali, bo wystarczyło, że ta mała blondyneczka zrobiła "maślane oczy" i sprawa była załatwiona.

Rozpieszczali cię?

Myślę, że tak. Nie pamiętam niestety konkretnych zasad, których musiałam przestrzegać.

Wychowywałaś się z młodszym bratem. Byliście jedną drużyną, czy raczej w opozycji? 

Bywało różnie. Potrafiliśmy zarówno wskoczyć za sobą w ogień, jak i pobić się. Zdarzało się, że kiedy coś nabroiłam to z lekkością mówiłam, że to mój brat. Na pewno przeszliśmy wspólnie prawdziwą szkołę życia w tamtym okresie. Rodzice jednak zawsze dbali, byśmy mieli dobre relacje. Dziś wspieramy się, wiemy o tym, co dzieje się w naszym życiu. I ja wiem, że zawsze mogę liczyć na męskie ramię mojego brata, ale też mojego taty.

Podobno byłaś typową córeczką tatusia.

To prawda i on wciąż trzyma nade mną ten parasol ochronny.

Dziś jesteś mamą dwóch synów. Jak udaje ci się łączyć pracę we Wrocławiu na planie "Pierwszej miłości" z opieką nad dziećmi? 

Szczęśliwie udało mi się wszystko ogarnąć i logistycznie rozplanować. Kiedy jadę na zdjęcia, Michałem i Robertem zajmują się moi rodzice, nie muszę korzystać z pomocy niani.

Nie denerwujesz się, nie tęsknisz, kiedy cię nie ma z nimi? 

Wiem, że są w dobrych rękach i krzywda im się nie stanie. Poza tym oni nawzajem uwielbiają się, a ja bardzo dbam o te kontakty między dziadkami i wnukami. To są zupełnie inne relacje i więzi.

Jesteś wymagającą mamą?

Trudno mi samej poddać się ocenie pod tym względem.

A mama co o tobie mówi? 

Różnie. Na pewno nasze schematy wychowawcze są inne, więc czasem dochodzi do dyskusji na tematy rodzicielskie. Zawsze zresztą wychodzę z założenia, że trzeba wysłuchać drugiej strony, ale nie zawsze należy stosować do rad. Na szczęście wiem od moich przyjaciółek, że one również na tematy wychowawcze żywo dyskutują z rodzicami.

To teraz porozmawiajmy o twoim życiu prywatnym. Chodzą słuchy, że jesteś zakochana. 

Tak, generalnie w życiu! Ostatnio przeczytałam ciekawą książkę o tym jak doceniać to, co się ma, nie przejmować się porażkami i z radością iść przed siebie, nie dawać się złym nastrojom. Naprawdę świetnie mnie nastroiła.

Zdarzył ci się depresyjny moment w życiu? 

Nie. Mając tak wspaniałe dzieci mam ogromną chęć do dobrego i pozytywnego życia. Rola mamy to najważniejsza rola w życiu. Nic nie jest dla mnie tak ważne jak synowie, możliwość spoglądania jak dorastają.

Świat Seriali
Dowiedz się więcej na temat: Aneta Zając
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy