Ania Bardowska zalała się łzami z powodu kłopotów na budowie. "Krzyki i straszenie sądem"
Bardowscy już pokazywali swój nowy dom w telewizji i cieszyli się, że lada moment się do niego wprowadzą. Niestety ta upragniona chwila znowu musi zostać przesunięta. A wszystko przez schody, które spędzają Ani sen z powiek. Uczestniczka show "Rolnik szuka żony" miała obawy, że sprawa skończy się w sądzie.
Ania i Grzegorz Bardowscy stali się influencerami dzięki temu, że kilka lat temu oboje zgłosili się do programu "Rolnik szuka żony". Grzegorza od razu zauroczyła Anna. Para szybko zdecydowała się na wspólne życie. Ania, która z wykształcenia jest nauczycielką, porzuciła pracę przedszkolanki, by zostać pełnoetatową mamą i pomagać mężowi w gospodarstwie rolnym w Uniejowicach na Dolnym Śląsku. Kilka lat mieszkali kątem u rodziców rolnika. Marzył im się własny dom, który będą mogli zaplanować od początku do końca i urządzić według swoich potrzeb.
Dwa lata temu w czerwcu ruszyła budowa wyczekiwanego lokum, którą relacjonowali na swoim kanale w sieci. Bardowscy liczyli, że już wiosną będą mogli się przeprowadzić. Plany jednak nie wypaliły. Wreszcie na początku września pochwalili się, że budowa została odebrana i pozostaje im tylko się urządzić. Z tej okazji zaprosili nawet kamery "Pytania na śniadanie". Radość była jednak przedwczesna.
Ania Bardowska na swoim kanale na YouTube zamieściła filmik pod znaczącym tytułem "Drama na budowie". Okazuje się, że Bardowscy mają zastrzeżenia do schodów w nowym domu.
"Jestem smutna. Tego nie da się ukryć. Ale mamy wielki problem na budowie, już mam noce nieprzespane, ból brzucha, ale musimy zdjąć schody, które już były u nas zamontowane" - relacjonuje Ania.
Zdaniem Ani widać sporo niedociągnięć od koloru drewna — ciemne, same sęki — po klej, który widać między deskami.
"Jak dla mnie one kolorem całkiem się różnią, są niewyselekcjonowane, w sensie wybarwienia. Oprócz tego gdzieniegdzie odchodzą, w sensie ten klej widać, nie mają idealnych kątów. Przykładamy kątownik i nie ma 90 stopni. (...) To jest dla nas ogromny wydatek, żeby drugi raz zrobić schody." - ciągnęła Ania.
Ania Bardowska jest załamana, bo nie może dogadać się z fachowcem, który twierdzi, że pierwszy raz ktoś ma zastrzeżenia do jego pracy.
"Nieraz na budowie poszło coś nie tak, ale z każdym byłam w stanie się dogadać. A ten pan... krzykiem, sądem, straszeniem. Niefajna sytuacja. Pierwszy strzał to był telefon, gdzie chcieliśmy się dogadać, zaproponować, dopytać, czy może da się coś poprawić. To były dwa słowa "nie podoba się, to do sądu".
Rolniczka przyznała, że schody nie tylko spędzają jej sen z powiek, ale nawet płakała przez konflikt z fachowcem. Na szczęści ma wsparcie i może liczyć na męża.
"Grzesiu mnie pociesza w takich sytuacja, bo jest oazą spokoju. A ja tak wszystko biorę do siebie, że potrafię przez takie głupie schody płakać" - wyznała Ania.
Bardowscy ostatecznie doszli do porozumienia z fachowcem od schodów. Mężczyzna zgodził się je zdemontować. To jednak pociągnie za sobą kolejne opóźnienia w przeprowadzce. Para musi odwołać inne ekipy, które były umówione na dalsze prace w ich domu. Dodatkowo musi wyasygnować pieniądze na nowe schody.
"Jeżeli ktoś chce nas skrytykować, to zadajcie sobie sami pytanie, czy chcielibyście zapłacić 18 tys. i mieć schody, z których jesteście naprawdę bardzo niezadowoleni?" — podsumowała Ania.
Zobacz też:
Anna Bardowska z "Rolnika" pochwaliła się nowym domem. "Jak z filmu grozy"
Wiemy, ile Bardowscy z "Rolnik szuka żony" zapłacili za nowy dom. Ania wyjawiła kwotę
Tomasz Orzechowski wygrał w "Milionerach", ale kasy już nie ma! Oto, co zrobił z wygraną
***