Ania Lewandowska jako nastolatka przeszła piekło przez ojca! "Pogubiłam się w rozpaczy"!
Ania Lewandowska (28 l.) jako dziecko wiele wycierpiała. Do dziś nie ma kontaktu ze swoim ojcem. Ma nadzieję, że Robert (29 l.) będzie tatą, jakiego ona nigdy nie miała.
Ostatnie dni były dla Roberta Lewandowskiego szczególnie trudne. Niedawno jako kapitan reprezentacji Polski rozegrał dwa wyczerpujące mecze, od których zależał los polskiej drużyny w eliminacjach Mistrzostw Świata 2018. Przedtem na czas zgrupowania kadry świeżo upieczony tatuś musiał rozstać się z ukochaną żoną Anną i ich córeczką Klarą (4 m.).
Nie mogli pozwolić sobie na odwiedziny ani zbyt częste rozmowy, bo Ania także od rana do wieczora była zajęta. Miała pod opieką kilkadziesiąt osób, które pod jej okiem trenowały na organizowanym przez nią obozie w Centrum Japońskich Sportów i Sztuk Walki "Dojo Stara Wieś", 200 kilometrów od Warszawy.
Takie rozstania nie zdarzają im się często. Na co dzień większość czasu spędzają razem i wymieniają się opieką nad córeczką. Także w nocy wstają do niej na zmianę. A po meczach Robert, zamiast wyjść z kolegami do pubu, jedzie do domu, by być ze swoimi dziewczynami.
"To dla mnie najlepsza regeneracja. Zawsze pomaga" - uśmiecha się piłkarz. Robert bardzo się stara, by stworzyć swojej córeczce taki dom, jaki sam pamięta z dzieciństwa w podwarszawskim Lesznie.
"Będę wychowywał dzieci według wartości, jakie wpoił mi mój tata" - deklaruje sportowiec.
Na przyszłego mistrza wielki wpływ mieli rodzice, oboje wysportowani, aktywni, a przy tym tworzący kochającą rodzinę. Ojciec Roberta trenował judo i piłkę nożną. Budził sportowego ducha w lokalnej młodzieży, był także pierwszym trenerem syna. Kilka razy w tygodniu woził go na treningi do Warszawy. Każdego dnia motywował.
Robert wie, że to jemu zawdzięcza swój sukces. I nieraz powtarza, że na początku kariery miał w drużynie wielu kolegów, którzy grali równie dobrze. Tyle, że zabrakło im wsparcia, jakie jemu zapewniał tata.
"Dlatego ze wzruszeniem patrzy na Anię, która nie zostawiła Klaruni opiekunkom, tylko zabrała ją na swój obóz. Dziecko chłonie sportową atmosferę, podpatruje mamę. Robert wie, że to wszystko będzie procentować w przyszłości, bo tak samo wyglądało jego dzieciństwo" - zdradza gazecie "Na żywo" znajomy pary.
Ania uwielbia opowieści o tacie Roberta. Choć przyszłego męża poznała dwa lata po nagłej śmierci pana Krzysztofa, czuje, jakby dobrze go znała. Często wspominają go jej teściowa, Iwona, i szwagierka Milena. Śmierć taty była dla jedynego syna ciosem i życiowym sprawdzianem.
Robert poczuł wtedy, że skończyło się jego dzieciństwo, i że teraz to on ma za zadanie zadbać o mamę i siostrę. Także Ania musiała szybko dorosnąć, ale z innego powodu. Kiedy miała 12 lat, jej ojciec opuścił rodzinę, zostawiając zrozpaczoną matkę z dwojgiem małych dzieci, bez środków do życia.
"Kiedy odszedł, zostawił nas z niczym. Nauczyłam się, że nic nie jest na pewno. Pogubiłam się wtedy w rozpaczy" - mówi gorzko.
Z ojcem nie pojednała się do dziś. Wakacje w Polsce wykorzystali na odwiedziny u bliskich, stęsknionych za wnuczką.
"Obie babcie zwariowały na jej punkcie. Mamy od nich duże wsparcie. Codziennie wysyłamy im zdjęcia. Także prababci, która na drutach robi buciki dla Klaruni. To jest słodkie" - uśmiecha się żona kapitana reprezentacji Polski.
W rodzinnym gronie spędzili urodziny Ani, która 7 września kończy 29 lat. Jej największym pragnieniem jest szczęśliwa, pełna rodzina, taka, jakiej sama nie miała. Wierzy, że Robert zrobi wszystko, by podobnie jak jego tata, być najlepszym ojcem dla ich dzieci. I nie chcą, żeby Klara czekała długo na rodzeństwo.
"Planujemy szybko powiększyć rodzinę. Na razie skupiamy się na Klaruni, ale będziemy czekać, co da Bóg" - zadeklarowała Anna.