Anita Lipnicka: Dostała bilet w jedną stronę
Anita Lipnicka (41 l.) szykowała się na najgorsze. Na szczęście los okazał się dla niej łaskawy i dał jej jeszcze jedną szansę...
To było jak podróż z biletem w jedną stronę. Diagnoza lekarska nie pozostawiała wątpliwości: nowotwór ślinianki. Dla piosenkarki oznaczało to koniec śpiewania, koniec codziennych radości, początek walki o życie.
Gdy 4 lata temu dowiedziała się o chorobie, porzucić musiała scenę - przeszła operację, po której miała sparaliżowaną twarz. Ale obok był ukochany mężczyzna i córeczka Pola (10 l.).
Wyzdrowiała i już miało być dobrze, gdy nowotwór znów dał o sobie znać! Ale tym razem starszy od niej o 25 lat muzyk John Porter, z którym przez 13 lat budowała rodzinę, tuż po jej 40. urodzinach ogłosił w internecie, że... jest do wzięcia. I błyskawicznie związał się z młodszą od siebie o 33 lata artystką malarką.
Choć nie mówiła o tym, przeżyła załamanie, utraciła wiarę w siebie. W końcu przyznała, że szykuje się na najgorsze. "Jestem gotowa odejść w każdej chwili" - powiedziała.
Na szczęście obok byli brat i córeczka. Dopingowali, by wróciła do normalnego życia. Udało się! Lekarze potwierdzili, że jest zdrowa.
Złe emocje związane z rozstaniem z ojcem Poli wyciszyły się. Ponoć nawet pogodziła się z byłym partnerem. Ma o tym świadczyć fakt, że najnowszą piosenkę pt. "Ptasiek", która od kilku dni jest hitem stacji radiowych, zadedykowała właśnie jemu.
A ponieważ czuje się świetnie, chce ruszyć jesienią w trasę koncertową. "Będziemy wspominać, w końcu za mną ponad 20 lat z piosenkami" - zapowiedziała już teraz.