Anita Lipnicka i John Porter rozstali się. Znamy powody!
Już rok temu plotkowano, że ich miłość umarła. Wówczas wokalistka zaprzeczyła. Teraz oboje skapitulowali - to koniec!
Gdy Anita Lipnicka przy okazji swych 40. urodzin napisała na Facebooku, że "od jutra zamierza żyć dla siebie", ta deklaracja wywołała burzę domysłów.
Odpowiedź przyszła nie od niej, lecz od jej partnera życiowego, walijskiego muzyka Johna Portera (65 l.).
"Anita i ja idziemy własnymi drogami. To była piękna podróż, pełna miłości, wina i muzyki, nie z tego świata. Mamy piękną córkę, która zawsze będzie czuła naszą miłość. Kochamy się, ale czas, przestrzeń i chwile odciągają nas od siebie" - tak muzyk obwieścił w internecie ich rozstanie.
Fani obojga artystów są w szoku. Ale okazuje się, że dla otoczenia Anity Lipnickiej i Johna Portera ta wiadomość nie była żadnym zaskoczeniem.
- Oni od dawna żyli nie ze sobą, ale obok siebie - mówi "Twojemu Imperium" osoba związana z obojgiem zawodowo.
- Załatwiła ich proza życia. John jest prawdziwym artystą, rutyna go przerasta. Najchętniej tylko by tworzył, ewentualnie gotował. Dlatego to na barki Anity spadła większość obowiązków. Musiała odwozić ich córkę Polę do szkoły, płacić rachunki, organizować wakacje, zająć się naprawą samochodu, wymianą uszczelek w kranie itp. W pewnym momencie po prostu miała tego dość.
Informator magazynu dodaje, że ćwierć wieku różnicy między nimi też zrobiło swoje. Pojawił się również podobno... ktoś trzeci. Na ten temat nie chce jednak wypowiadać się żadna ze stron.
- Anitę aż rozsadza energia, ona ma ochotę się bawić, zaś John marzy tylko o świętym spokoju, najchętniej zaszyłby się w domu - kończy informator.