Anita z "Sanatorium miłości" przeżyła koszmar na lotnisku. Na wszystko patrzyły wnuki
Anita Nowicka znana z programu "Sanatorium miłości 5" ma troje wnucząt, które lubi rozpieszczać. W zeszłym roku dwoje z nich zabrała w podróż. O koszmarze tych wakacji będzie jeszcze długo pamiętać. Co przydarzyło się na lotnisku w Danii? Jedno jest pewne - seniorka więcej nie wyjedzie poza granicę Polski.
Anita Nowicka z Bydgoszczy była bohaterką piątego sezonu "Sanatorium miłości" w TVP. Kuracjuszka już w pierwszym odcinku show została zapamiętana przez widzów ze względu na swoje wymagania wobec mężczyzn. Z czasem widzowie poznali przyczynę jej podejścia do tematu pieniędzy. W ostatnim wywiadzie w "Pytaniu na śniadanie" seniorka opowiedziała o wakacjach w towarzystwie wnucząt.
Anita Nowicka prowadzi z córką własny gabinet stomatologiczny. Jest niezależną seniorką, która ceni wartość pieniędzy, na które sama zapracowała. Nie przeszkadza jej to jednocześnie rozpieszczać wnuki do granic możliwości, ponieważ bardzo je kocha.
Nie inaczej było podczas wycieczki do Danii, aby odwiedzić muzeum klocków Lego. Wizyta w Legolandzie była wielkim marzeniem wnucząt Anity, nie obeszło się jednak bez traumy. Wszystkie złe wydarzenia były konsekwencją - nomen omen - klocków.
"Gdy wracaliśmy z synem i dwójką wnucząt, wylatywaliśmy przechodząc przez sklep z zabawkami na lotnisku. Mój wnuk ma wyjątkowy talent do odszukiwania najdroższych klocków. Wynalazł takie za tysiąc złotych i bardzo je chciał. Były pertraktacje z rodzicami. Ostatecznie wnuk zgodził się rozbić swoją świnkę z oszczędnościami i dołożyć się do zakupów. Po 20 minutach negocjacji doszliśmy do porozumienia i kupiliśmy te klocki" - zaczęła swoją opowieść Anita Nowicka.
Niestety rozważanie nad kupnem klocków zadecydowało o dalszym losie podróży. Seniorka wraz z wnuczętami dosłownie biegła na samolot. Okazało się, że do samolotu nie można było się już dostać. Rozwiązaniem został już tylko pociąg, a nawet kilka.
"Pobiegliśmy na samolot. Nasze bagaże odprawione, ja patrzę, a panie mówią, że bramki są zamknięte i nie możemy wylecieć. Co robić? Ja z tymi wnuczętami, jedno siedem, drugie sześć lat, przerażeni. Wnusia mówi, że chce zadzwonić do mamy, ale zabroniłam. W końcu wracaliśmy dziewięcioma pociągami, po tym powiedziałam, że od tej pory tylko wakacje w Polsce, mimo że to była przygoda życia - powiedziała kobieta w "Pytaniu na śniadanie".
Zobacz też:
"Sanatorium miłości 5". Dariusz został pokonany przez "obce ciało w ustach"